Pasażerowie pociągu PKP Intercity "Jan Kiepura" docierają do Polski po wyjątkowo długiej podróży. Pociąg z Amsterdamu do Warszawy utknął najpierw na trasie Hanower-Berlin z powodu awarii trakcji, a już w Berlinie zepsuła się w nim lokomotywa. Pociąg powinien dotrzeć do stolicy dziś o 10.25. Pasażerowie po godz. 21 byli dopiero w Poznaniu.
Informację o kłopotach pociągu dostaliśmy na Kontakt 24.
Pociąg PKP Intercity "Jan Kiepura" wyjechał wczoraj o godz. 19 z Amsterdamu. Zgodnie z rozkładem, powinien być w Warszawie dzisiaj o 10.25. "Niestety nie dotarł do tej pory. Stał kilka godzin pod Berlinem, potem ruszył do Berlina, gdzie pasażerom kazano opuścić pociąg, przewieziono ich na inny dworzec i polecono czekać na pociąg. Chciałabym wiedzieć, kiedy dotrą do Polski" - napisała do redakcji Kontaktu 24 matka jednej z pasażerek pociągu.
Pasażerowie już w Poznaniu
Jak mówiła w rozmowie z TVN24 pasażerka pociągu, Katarzyna Toporek, pasażerowie zostali wysadzeni z pociągu, po czym trzy godziny czekali na peronie. "Trzy godziny czekaliśmy na stacji Ostbanhof. Nikt nas nie poinformował, kiedy będzie kolejny pociąg, czy za chwilę, czy za kilka godzin" - relacjonowała. Jej udało się wsiąść do podstawionego pociągu, ale pasażerka spodziewała się, że do domu dotrze z kilkunastogodzinnym opóźnieniem.
Rzeczywiście. Po godzinie 21 poinformowała nas, że podstawionym pociągiem dotarła do Poznania. Do Warszawy dotrze więc około północy. "Co za szkoda, że nie podano nam choćby wigilijnego śledzika!" - wyznaje mama pani Katarzyny. Jak dodaje, po kilkudziesięciu już godzinach podróży pasażerowie są wykończeni. "Nawet gdyby PKP powitało nas gorącym barszczykiem z uszkami, nic nie zrekompensuje tych straconych godzin z dala od bliskich w ten szczególny wieczór" - napisała na Kontakt 24 pani Elżbieta.
Uszkodzona trakcja, awaria lokomotywy
Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP Intercity poinformowała, że samo PKP jest zaskoczone tą sytuacją. "Rzeczywiście, pociąg stał pomiędzy Hanowerem a Berlinem, ponieważ uszkodzona była sieć trakcyjna" - powiedziała w TVN24 Sitkowska. Jak dodała, dodatkowo w Berlinie lokomotywa miała awarię. "Normalnie w takiej sytuacji podstawia się skład zastępczy. My taki skład wysłaliśmy. Czemu pasażerowie zostali przewiezieni na inny dworzec, tego nie wiemy. Wyjaśniamy to ze stroną niemiecką" - przyznała.
Autor: jk/fac,tka