Krakowski sąd aresztował w niedzielę wieczorem na trzy miesiące 26-letniego Przemysława J., podejrzanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojej matki - zastępczyni prokuratora okręgowego w Krakowie Anny Jedynak. Pierwsze informacje o sobotnim zatrzymaniu dostaliśmy na Kontakt 24.
Z wnioskiem o aresztowanie wystąpiła w niedzielę Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, która przesłuchała w tym dniu Przemysława J. i postawiła mu zarzut zabójstwa matki ze szczególnym okrucieństwem. Z uwagi na dobro postępowania prokuratura nie informowała, czy podejrzany przyznał się do zarzutu oraz jakiej treści złożył wyjaśnienia.
Sąd zastosował areszt do 7 kwietnia. - Przesłankami do stosowania aresztu była groźba wymierzenia surowej kary, która może stymulować do podejmowania działań utrudniających postępowanie karne; obawa ukrywania się, zważywszy na ucieczkę z miejsca przestępstwa, oraz duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego przestępstwa, na co wskazywał materiał dowodowy – powiedziała Beata Górszczyk, rzecznik prasowa Sądu Okręgowego w Krakowie. Jak powiedział obrońca podejrzanego mec. Jan Olszewski, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem decyzji sądu obrona podejmie decyzję odnośnie ewentualnego środka odwoławczego. - Nie dziwi mnie fakt, że prokuratura złożyła w takiej sytuacji wniosek o tymczasowe aresztowanie, ani też w tych okolicznościach nie dziwi mnie decyzja sądu - przyznał adwokat. Prokuratura podkreśliła, że zabójstwo stanowi tragedię rodzinną i nie ma związku z pełnioną przez ofiarę funkcją i obowiązkami zastępcy prokuratora okręgowego.
Pościg, strzały i zatrzymanie
Do tragedii doszło w sobotę nad ranem. Policja otrzymała zgłoszenie, że w jednym z krakowskich bloków słychać było krzyk kobiety, a chwilę po tym z mieszkania wyszedł mężczyzna poplamiony krwią. Na miejsce przyjechał pluton alarmowy i kilka radiowozów.
Mężczyzna wsiadł do samochodu i zaczął uciekać. Po drodze miał wypadek i przesiadł się do innego samochodu, którego kierowcę sterroryzował atrapą broni. Uciekając tym samochodem uderzył w autobus komunikacji miejskiej, potem spowodował inną kolizję, w końcu zaczął uciekać pieszo. Ścigający go policjanci wzywali do odrzucenia broni, ale mężczyzna nie zrobił tego. Padły strzały ostrzegawcze, ale ostatecznie mężczyzna został obezwładniony przy pomocy paralizatora. Zatrzymany był pod wpływem alkoholu.
- Zachowywał się bardzo dziwnie, jakby nie rozpoznawał policji. Krzyczał do nich, kim są, co tu robią i czego od niego chcą - relacjonował jeden ze świadków.
Autor: mmw,mz/aw,tka / Źródło: TVN24 Kraków, PAP