"Stadion stoi pusty, a od kilku miesięcy powinien na siebie zarabiać. W normalnych krajach za taką robotę są kary". "Kto zgodził się na taką umowę?". "Musiałbym na to pracować 33 lata i 9 miesięcy". To tylko niektóre z komentarzy naszych internautów oburzonych informacją, że odchodzący szef Narodowego Centrum Sportu za wybudowanie Stadionu Narodowego może liczyć na 570 tysięcy złotych premii. Sam zainteresowany stwierdził w TVN24, że z gigantycznej premii za wybudowanie Stadionu Narodowego nie zrezygnuje, choć jak mówił "nie weźmie 570 tys. złotych". Ile? Tego nie powiedział.
"Kara - a nie nagroda!"
Głównym zadaniem kierowanego przez Rafała Kaplera Narodowego Centrum Sportu było wybudowanie Stadionu Narodowego. Zadanie zostało zrealizowane z półrocznym opóźnieniem, a dodatkowo na obiekcie ciągle są problemy, jak np. z łącznością telefoniczną i radiową. Nic więc dziwnego, że informacja o premii dla byłego już szefa NCS (wczoraj podał się do dymisji), rozjuszyła internautów. "W normalnych krajach za niedotrzymanie terminu budowy są kary, a nie nagrody"– uważa @Mariusz. Wtóruje mu inny z naszych internautów, który pisze: "Według logiki, nie powinien dostać nic. Robota jest spieprzona. Stadion nie ukończony, wszystko ze sporym opóźnieniem. Nic tylko zostać w Polsce prezesem czegokolwiek. Jak widać żadnych konsekwencji, tylko jeszcze nagrody za brakoróbstwo. Robotnika się wywala na przysłowiowy zbity pysk od razu jak zrobi coś nie tak. Prezes za swoje istnienie dostaje jeszcze premię. To tylko w Polsce tak jest”. "Dziki kraj" – podsumowuje @Adrian.
Kto to podpisał?
"Ładną umowę podpisał minister Mirosław Drzewiecki. Półroczne opóźnienie w oddaniu, problemy z łącznością na stadionie a i tak dostanie pół miliona" – oburza się @roklop. "Czy Donald Tusk wyjaśni, dlaczego minister Drzewiecki podpisał w taki sposób kontrakt managerski z panem Kaplerem?” – pyta internauta podpisujący się nickiem @antyurzędnik. "Winić za wysokie premie nie należy człowieka, który podpisał kontrakt z którego wynikają te nagrody, ale tego który z nim podpisał ten kontrakt jako zleceniodawca? – uważa @obserwator.
"Umowa jest umową i koniec. Przecież ktoś kiedyś tego pana zatrudnił na pewnych warunkach i te warunki trzeba dzisiaj respektować" – pisze @gaga.
"Niejeden nie zarobi tyle przez całe życie"
"Jeden dostanie 570 tysięcy, a ja... prostaczek, siedzę i patrzę przez okno i zaklinam niebo, by padał śnieg, bo może wtedy zadzwoni do mnie firma, która da mi pracę w nocy przy odśnieżaniu za 50 zł. Jak im wierzyć? ZERO JUŻ!!!!” – stwierdza @Marek. "570 tysięcy. Musiałbym na to pracować 33 lata i 9 miesięcy" – pisze @Hos. Wtóruje mu @Andrzej: "Niejeden ciężko pracujący człowiek nie zarobi tyle przez całe życie!"
"Na całym świecie pan Kapler byłby chwalony, tylko nie u nas"
Oburzeniu internautów dziwi się @Roman. "Kontrakt dotyczył wybudowania dwumiliardowej inwestycji w określonym miejscu i czasie. Wtedy, cztery lata temu, wszyscy uważali, że to nie możliwe. A dzisiaj? Jest najwspanialszy stadion w Europie, stadion dla ludzi, a nie dla kiboli. Stadion został odebrany i dopuszczony do użytku, a więc nie kłamcie, że nie jest nieczynny i nie można na nich odbywać meczy. Można! Na całym świecie pan Kapler byłby chwalony, tylko nie u nas. My potrafimy tylko narzekać i zazdrościć" - uważa @Roman.
Autor: //tka