Podopieczni MOPS-u w Pruszkowie opuścili w czwartek po południu ośrodek w Zgonie (woj. warmińsko-mazurskie). Ich wypoczynek został przerwany z powodu skandalicznych warunków w jakich mieszkały. "Ruszające się podłogi, mnóstwo pleśni, pręty wystające z balkonu" - relacjonował jeden z wychowawców, którzy zaalarmowali Kontakt 24. Na teren ośrodka weszła policja, a kuratorium złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z podrobionym dokumentem o przydatności obiektu do użytkowania.
Punktualnie o godzinie 15 autokary wyjechały z ośrodka w Zgonie. W poniedziałek, jak poinformowała Teresa Kostrzewska, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pruszkowie, odbędzie się spotkanie władz miasta z rodzicami. Zapewniła, że rodzice zostaną przeproszeni za zaistniałą sytuację. "Zorientujemy się jaka liczba dzieci będzie chciała skorzystać z jakiejś formy rekompensaty i wtedy podejmiemy decyzję, w jakiej to formie nastąpi" - powiedziała.
"Dzieci chciały wypocząć, to było naszym głównym celem. W poprzednich latach takie wypoczynki się odbywały i dzieci wracały zadowolone" - dodała.
Sprawa dla prokuratury
Jak relacjonował Adam Krajewski, reporter TVN24, zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku ze sfałszowanym dokumentem złożyło do prokuratury Mazowieckie Kuratorium Oświaty, które od firmy Polonia Travel (wykonawcy wypoczynku zorganizowanego przez MOPS) otrzymało dokumenty niezbędne do zorganizowania wypoczynku. Wśród nich było zaświadczenie straży pożarnej o przydatności obiektu do użytkowania. Jego wiarygodność została jednak podważona przez samych strażaków. Według nich jest tam podpis osoby, która w momencie wystawiania tego dokumentu nie była komendantem.
Jak poinformował Maciej Kurkowski, właściciel firmy Polonia Travel, dokument został wysłany do biura drogą mailową przez ośrodek. "Na podstawie tego dokumentu rozpoczęliśmy procedury z kuratorium, z kadrą, z rozpoczęciem tych kolonii. Na pierwszy rzut oka nie mogłem wywnioskować, że ten dokument jest podrobiony" - mówił Kurkowski. "Ewidentnie nas oszukano. Wprowadzono w błąd" - dodał.
Prokuratura sprawdzi teraz, kto wydał ten dokument i czy podpis pod nim złożony jest fałszywy.
Właściciele ośrodka do tej pory nie skomentowali sprawy.
Kolonie, o których lepiej zapomnieć
Kolonia dla dzieci miała trwać od 9 do 22 lipca. Według wychowawców, ośrodek nie spełniał żadnych standardów, a właściciele nie nadążali z naprawą zgłaszanych usterek.
"Podłogi się ruszają. W jednym z pokoi zapadła mi się noga. Gdyby to było dziecko, mogłoby sobie ją złamać. Jest mnóstwo pleśni. Z gaśnicy zerwana została etykieta, na której była podana data ważności. Pewnie celowo, ponieważ się nie nadaje i jest wiekowa. Jedno dziecko obdarło sobie twarz prętem wystającym z balkonu" - relacjonował jeden z wychowawców kolonii.
Autor: aw,db/jas,tka