"Dajcie nam po prostu porządnie zarobić, a będzie nas stać i na książki i na inne 'zachcianki' szkolne" - piszą internauci na Kontakt 24. Po konferencji premiera i minister edukacji narodowej rozgorzała dyskusja. Większości z Was nie podoba się pomysł jednego, "darmowego" podręcznika. "Zobaczymy, jak to będzie w praktyce" piszecie.
Według zapowiedzi Donalda Tuska, od września tego roku pierwszoklasiści dostaną darmowy podręcznik. Od kolejnego roku szkolnego mają je otrzymać także drugo- i trzecioklasiści. Premier wyjaśnił, że ministerstwo sfinansuje podręcznik, który będzie obowiązkowy dla wszystkich pierwszoklasistów. Ma to ograniczyć "patologie na rynku podręczników" i "wymuszanie pieniędzy polskiej rodziny". Więcej o pomysłach rządu przeczytasz na tvn24.pl
"Dobrze mówi!"
"Premier dobrze mówi! Dzieci zasypane ćwiczeniami i podręcznikami, z których wiele materiałów nie jest ruszane" - bulwersuje się @Maciej. "A w trakcie roku szkolnego - a to dodatkowa książka z tego, a to z tamtego. Potem one leżakują w domu, a kasa idzie" - dodaje.
Przedstawiony na konferencji pomysł spodobał się także @Katarzynie. "Mądre pomysły. Zobaczymy, jak to będzie w praktyce. Trzymam kciuki!" - pisze. Popiera ją @Tomasz. "Wreszcie krok w dobrym kierunku. Moje dzieci może już nie, ale może moje wnuki nie będą musiały dźwigać 20-kilogramowego plecaka do szkoły! Całe pokolenia wychowały się na elementarzu Falskiego i dało się jakoś zrobić z nich lekarzy, prawników i inżynierów - czyli można!" - pisze.
"Kiedyś pisaliśmy w zeszytach"
"Lanie wody! Mam sześć lat starszego brata i jak chodziłam do szkoły to używałam jego książek. Dziś zmieniają je co roku. Dodatkowo cwaniaki w książkach zamieścili miejsca do wypełniania przez ucznia, przez co uniemożliwia się korzystanie z niego przez kolejne dzieci" - żali się @Zosia. Popiera ją @Anna. "Mam 10-letniego syna. Dokładają nawet karty pracy, co zwiększa koszt kompletu książek" - pisze.
Czasy, kiedy książki były przekazywane sobie przez rodzeństwo, wspomina też @Katarzyna. "Kiedyś w ogóle nie istniały zeszyty ćwiczeń. To, co było do pisania pisaliśmy w zeszytach, zwyczajnych, tanich" - wspomina. "To właśnie sprawa wieloletniego służenia czytelnikom. Pisanie w zeszycie jest znacznie ważniejsze, bo zmusza do staranności. Charaktery pisma obecnych młodych ludzi zdają się upewniać w tym, że brak jest kaligrafii, a przynajmniej zwracania uwagi na pisanie ręczne" - zaznacza @Katarzyna.
Najdroższe są języki
"Chciałam zwrócić uwagę na to, że od dłuższego czasu systematycznie wycofuje się ze szkół język niemiecki. W większości szkół, szczególnie podstawowych, język niemiecki został zlikwidowany, bądź też stopniowo ulega likwidacji na korzyść języka angielskiego. Taka tendencja występuje w całej Polsce" - napisała @Agata.
W kwestii języków obcych wypowiada się także @margol. "To podręcznik do języka angielskiego jest wydatkiem. Zwykle jest to koszt połowy całego pakietu podręczników" - pisze. Popiera ją @Krzysiek - "premier z panią minister określili koszt pakietu książek do pierwszej klasy na 249zł. Zapomnieli natomiast o podręcznikach do angielskiego i religii. Tych książek nie ma w pakiecie" - zauważa.
Nie tylko języki obce "wyciągają" pieniądze z kieszeni rodziców. "Podręczniki to tylko jeden z kosztów, jakie ponoszą rodzice mający dzieci w szkole; wszystkie zajęcia dodatkowe płatne, nawet zajęcia profilowe np. w szkole sportowej są płatne, płatna jest świetlica, płatny komitet rodzicielski, ubezpieczenie, nawet papier toaletowy kupują rodzice. Dajcie nam po prostu porządnie zarobić, a będzie nas stać i na książki i na inne 'zachcianki' szkolne" - wylicza wydatki @Katarzyna.
"Młodzież jest rozczarowana"
Niektórzy internauci zwracają uwagę na sposób prowadzenia zajęć w szkołach. "Podzielę się jednym spostrzeżeniem. W jednym z warszawskich państwowych, dobrych liceów w trzyletnim programie nauczania jest sześć godzin religii - dwie godziny na każdym poziomie. Lekcje te są wpisane w plan najczęściej w środku dnia - nie na pierwsze i nie na ostatniej godzinie" - informuje @Izabela.
"Niestety zajęcia z informatyki są przewidziane w ilości jednej godziny na całą edukację w liceum. TO NIE ŻART! XXI wiek! Nauczyciele informatyki zostali zwolnieni z pracy, teraz jest jeden etat z informatyki. Młodzież jest rozczarowana, bo przyszła praca bez względu na wybrany kierunek studiów, będzie wymagała sprawnej obsługi komputera" - dodaje @Izabela.
Inne kraje sobie radzą
"Proponuję zapoznać się z fińskim systemem oświaty. Naszych dwóch synów było tylko pół roku w szkole sportowej w Polsce i stwierdzili, że polski system jest prymitywny i mało uczy konkretnych spraw" - pisze @Stanisław. Dodaje, że przynajmniej w tej konkretnej szkole duża część personelu była "bardzo przeciętna i nieprofesjonalna".
Przykład z innego kraju podaje także @Joanna. "W Szwecji wszystkie podręczniki, książki z ćwiczeniami, a od szóstej klasy laptopy dla każdego ucznia, kredki, ołówki, zeszyty, linijki, farby, bloki, wycinanki itd., a nawet lunche dla wszystkich uczniów zapewnia szkoła" - wylicza. "Uczeń idzie do szkoły tylko ze swoją komórką. Można nazwać to darmowym, ale to nieprawda. To jest finansowane z naszych podatków. Nawet bezdzietni wrzucają do tego samego kotła szkolnego. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że najniższy podatek od wynagrodzenia wynosi 33%. Nie ma niższych, są już tylko wyższe" - zauważa @Joanna.
W Polsce także nic nie jest darmowe. "Nie ma w życiu nic takiego jak darmowe. Ktoś za te podręczniki musi zapłacić i na pewno nie jest to rząd" - zauważa @Rafał. Popiera go @Artur. "Darmowe, czyli ściągnięte z naszych podatków. Rząd nie kupi, tylko my kupimy za pośrednictwem rządu. A im więcej pośredników, tym więcej ludzi na tym zarabia. Edukacja nie jest darmowa - jest z naszych podatków. Warto o tym pamiętać" - zaznacza.
"Nasza kolejna 'szefowa' znowu będzie wyważała otwarte drzwi, a potem ogłosi sukces" - podsumowuje @Sławek.
Co Wy myślicie o tej sprawie? Podoba Wam się pomysł jednego, "darmowego" podręcznika? Czekamy na Wasze komentarze. Wysyłajcie je na kontakt24@tvn.pl lub zamieszczajcie bezpośrednio pod tekstem.
Autor: //aw