Była zima, kiedy pan Jurek postanowił zmienić chłodny klimat Warszawy. W poszukiwaniu ciepła wybrał Amerykę Południową, a dokładnie Wenezuelę ze zjawiskowymi wodospadami, wspaniałą roślinnością i filmowymi pejzażami. Wszystko pokazał na zdjęciach przesłanych redakcji Kontaktu 24 w ramach akcji "Pokaż nam świat".
TY RÓWNIEŻ UDAŁEŚ SIĘ W CIEKAWĄ PODRÓŻ? A MOŻE MIESZKASZ ZA GRANICĄ? CZEKAMY NA TWOJĄ RELACJĘ. DOŁĄCZ DO GORĄCEGO TEMATU I #POKAZNAMSWIAT
- W Warszawie trzęśliśmy się z zimna ubrani w cienkie kurtki - wspomina pan Jurek grudniową zimę 2011 roku. - Ale po kilkunastu godzinach z międzylądowaniem na Teneryfie, wylądowaliśmy na cudowniej wyspie Margarita, ale to rajskie miejsce musiało jeszcze poczekać - dodaje.
Wszystko przez lot z wyspy do Caracas, stolicy Wenezueli. - Miasto czterech linii metra - rzuca od razu pan Jurek i wymienia jeszcze kolorowe, choć nielegalnie budowane domy w dzielnicach nędzy zwane "rancheros".
Niebezpieczna stolica
- Miasto piękne, ale niebezpieczne - podkreśla Reporter 24. Jego grupę ochraniał człowiek, którego postura musiała budzić respekt. - Ale jego twarz była dla nas przyjazna, choć inni od razu wiedzieli, kto tu pilnuje porządku - uśmiecha się.
- Zwiedziliśmy też plac Boliwara. To monumentalny plac defilad z takim samym zastosowaniem jak u nas w czasach komunizmu - opowiada Reporter 24. - Za to cudowny widok i kolorowy zestaw ptaków można było podziwiać przejazdem kolejką linową na górę El Avila 2768 m n.p.m.
Kolejny etap podróży? Park Narodowy Cachamay. - Łodzią wśród wodospadów... Jest ich masa. Ciekawe jest też zjawisko mieszania się dwóch rzek, Orinoko i Caroni. Po prostu ciemny kolor miesza się z jasnym - tłumaczy pan Jurek.
Miasto jubilerów
Dalej wizyta w El Callao, czyli w mieście jubilerów. - Złoto i diamenty na wyciągnięcie... portfela - uśmiecha się Reporter 24, który zachwyca się też przystankiem podczas wyprawy przez Gran Sabanę. - Postój w cudownym miejscu, rzeka płynąca w korycie o podłożu jaspisu. Człowiek czuje się jak monarcha stąpający po takiej posadzce - dodaje.
Nie zawsze jednak udało się wszystko zobaczyć. - Lecieliśmy starym amerykańskim samolotem. Była mglista pogoda i nici z widoku na najwyższy wodospad świata Angels Falls - mówi pan Jurek.
Wodospad jak z filmu
Pogoda płatała figle także podczas widoku na wodospad El Sapo. - Niesamowite wrażenie, gdy przechodzi się pod wodospadem. Kręcili tam sceny filmu "Ostatni Mohikanin", ale cały czas padał deszcz. Jakby chciał konkurować z tymi hektolitrami wody spadającymi na sekundę gór Orinoko - zastanawia się Reporter 24.
- Wśród rozkrzyczanych małp przemieściliśmy się w głąb dżungli do delty Orinoko. Tam spotkaliśmy zamieszkujące plamiona, a nocowaliśmy wśród dzikiej natury, w domkach na palach. Ale to tylko jedna noc - uśmiecha się pan Jurek.
To był jednak przedsmak, jak sam mówi Reporter 24, tego co czekało na koniec. - Promem do raju, czyli na wyspę Margarita. Cudowne plaże, pejzaże, wreszcie słońce. Woda, leżak, szklaneczka caipirinhy… Czego chcieć więcej od życia - kończy.
O tym, że Reporterzy 24 lubią przemierzać świat, świadczy aktualizowana przez nas na bieżąco mapa. Oto relacje, które otrzymaliśmy od Was w ramach akcji "Pokaż nam świat":
Autor: kz/aw