Kilkuletni chłopiec zjeżdżając z górki na hulajnodze, wjechał niemal wprost pod koła samochodu. Kierowca wykazał się refleksem i zdążył zahamować. - Myślę, że gdybym jechał choć odrobinę szybciej albo patrzył w innym kierunku, to mogłoby się to skończyć tragicznie - mówił autor nagrania, które otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Pan Łukasz poinformował, że do zdarzenia, doszło w sobotę około godziny 16 na ulicy Kowalewickiej w Poznaniu.
- Jechałem z synem na włączonej nawigacji, a ta prowadziła mnie trasą, którą nigdy wcześniej nie jechałem. Prowadziłem ostrożnie, około 40 kilometrów na godzinę, syn siedział z tyłu. W pewnej chwili skręcałem, kiedy nagle zobaczyłem dziecko jadące z górki na hulajnodze. Zauważyłem je w ostatniej chwili, bo jechało wprost pod moje koła - opisywał.
Na nagraniu, które otrzymaliśmy, widać kilkuletniego chłopca w żółtej kurtce, który zjeżdża z górki chodnikiem i przewraca się na ulicę wprost pod jadący samochód.
Mogło się skończyć tragicznie
- Myślę, że gdybym jechał choć odrobinę szybciej albo patrzył w innym kierunku, to mogłoby się to skończyć tragicznie, a chłopiec wylądowałby pod kołami mojego samochodu. Na szczęście udało mi się wyhamować w odpowiednim momencie, bo wylądował tuż przed moją maską - relacjonował Reporter 24.
Mężczyzna dodał, że zatrzymał samochód i wyszedł sprawdzić, czy dziecku mu się nie stało. - Mógł mieć sześć albo siedem lat, podniósł się sam i zapewnił mnie, że nic mu nie jest, ale wiadomo, że był mocno wystraszony, zresztą podobnie jak ja, bo aż cały się oblałem zimnym potem - opowiadał.
Pokreślił, że wideo przesłał ku przestrodze. - Chłopiec był sam, nigdzie nie widziałem żadnych opiekunów, on też do nikogo nie poszedł. Przechodził tamtędy jedynie starszy pan, który widział, co się stało i zwrócił dziecku uwagę, że musi uważać jak jeździ - zakończył.
Autor: ms,est/mj / Źródło: tvn24.pl / Kontakt 24