Stracił panowanie nad kierownicą, zahaczył o drzewo i wylądował na dachu w miejscowym strumyku. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, zastali w samochodzie ślady krwi. Kierowcy, ani pasażerów nie było w miejscu wypadku. Informację i zdjęcia Bratoszowa (woj. dolnośląskie) przesłał na Kontakt 24 szymuc.
Służby znalazły samochód w strumyku we wtorek rano, chociaż do wypadku, jak ustalili policjanci, doszło w poniedziałek pomiędzy 21 a 22.
- 57-letni kierowca stracił panowanie nad BMW, zahaczył o drzewo, wpadł do rowu i dachował - tłumaczył podinsp. Mariusz Furgała z dzierżoniowskiej policji.
Byli ranni
Oprócz kierowcy, autem jechało jeszcze dwóch pasażerów - 57-letnia kobieta i 24-letni mężczyzna.
- Cała trójka po zdarzeniu poszła do domu - dodał policjant. Funkcjonariusze dotarli do nich dziś rano.
Jak poinformował mł. bryg. Arkadiusz Kleban, rzecznik dzierżoniowskiej straży pożarnej, w samochodzie znaleziono ślady krwi. Okazało się później, że kierowca i pasażerka byli ranni. - Dzisiaj byli opatrywani - zaznaczył podinsp. Furgała.
Policja pobrała również krew od kierowcy, aby sprawdzić czy jest trzeźwy. - Być może to było powodem, że nie wezwał od razu służb. Czekamy na wyniki - podkreślił policjant.
Autor: mz//tka