"Ciężko było mówić o jakiejkolwiek dyskusji", "nie był to poziom debaty akademickiej" - tak zachowanie przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej i ONR na poniedziałkowej debacie z udziałem posła Biedronia podsumował @Obserwator. Podczas spotkania zorganizowanego na Uniwersytecie Gdańskim, dotyczącego związków partnerskich, narodowcy buczeli, gwizdali, krzyczeli.
Internauta, który postanowił wziąć udział w debacie, nie mógł liczyć na spokojną atmosferę.
"Jestem członkiem środowiska akademickiego. Przyszedłem na debatę, chciałem wziąć udział w dyskusji. Było to drugie podejście do debaty. Zważywszy jak wyglądało to wcześniej, pomyślałem, że nie ma się co nastawiać na wysoką kulturę. Przed debatą widać było osoby o charakterystycznym ubiorze, który mógł wskazywać, że byli to członkowie Młodzieży Wszechpolskiej czy ONR" - relacjonował @Obserwator.
"Im bliżej było do rozpoczęcia spotkania, do pojawienia się pana posła Biedronia, zachowywali się coraz głośniej. Poseł przyszedł trochę spóźniony. Wtedy wstali, podnieśli kartki, zaczęli krzyczeć, gwizdać, śpiewać" - mówił uczestnik spotkania.
Mimo zachowania niezgodnego z przyjętym na debatach akademickich, przedstawiciele MW i ONR nie zostali wyproszeni.
Zostali potraktowani z szacunkiem
"Byli traktowani z szacunkiem. Po 45 minutach prelekcji dostali możliwość wypowiedzenia się. Siedzieli, mogli zadawać pytania, komentować, jednak ciężko było mówić o jakiejkolwiek dyskusji. Pytania, które zadawali były atakujące. W konstrukcji pytań pojawiały się błędy logiczne. Nie mogę powiedzieć, że zadawali je sami idioci. Jednak pytania, które narodowcy zadawali wychodziły ze złych przesłanek" - ocenił @Obserwator.
"Show" na uniwersytecie
Jak dodał internauta, przedstawiciele Młodzieżyw Wszechpolskiej podczas całego spotkania trwającego ponad godzinę zachowywali się głośno, przeszkadzając innym zebranym. Gdy pod koniec spotkania poinformowano, że poseł Biedroń zamierza się pożegnać i zakończyć swój udział w spotkaniu, narodowcy znowu wstali, podnieśli kartki i zaczęli śpiewać.
"Było to bardziej show niż debata akademicka" - ocenił @Obserwator.
Jeszcze przed debatą przedstawiciel MW i ONR wystosowali oświadczenie. "Po raz kolejny mamy do czynienia z próbą prowadzenia przez pederastów agitacji przystrojonej w autorytet uczelni. Taka formuła jak i temat "debaty" nie ma kompletnie nic wspólnego z dyskursem akademickim, a i Uniwersytet Gdański zapewne ucierpi na reputacji dopuszczając do tego typu wydarzeń" - czytamy w nim.
Autor: a