"To powietrze wywołało największe przerażenie. Ludzie po prostu myśleli, że zostaną zdmuchnięci" - mówił na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i Wiesz" Jakub Chrostowski, autor filmu z akcji ratunkowej na Giewoncie, który wygrał główną nagrodę w konkursie "Relacja z wydarzenia". Dodał, że gdy na miejsce przyleciał śmigłowiec TOPR, był schowany między skałami. "Tam miejsca jest mało, ale przedostałem się i kręciłem. To było jedno długie ujęcie, które wysłałem później na konkurs" - opowiadał.
Jakub Chrostowski, decyzją internautów, zdobył główną nagrodę w konkursie "Relacja z wydarzenia". Nagrodę w wysokości 9 tysięcy złotych zwycięzca odebrał w środę, podczas wieczornej gali odbywającej się w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Off Plus Camera. To właśnie w ramach tej prestiżowej imprezy organizowany jest konkurs "Bierzcie i kręćcie", którego częścią jest "Relacja z wydarzenia".
O tym, który z autorów zdobędzie główną nagrodę, decydowali internauci głosujący na stronie platformy "Bierzcie i kręćcie". Wybierali oni spośród czterech filmów finałowych, które - z blisko 500 zgłoszonych do konkursu nagrań - wyłoniło wcześniej jury w składzie: Adam Pieczyński (redaktor naczelny TVN24), Michał Samul (z-ca redaktora naczelnego TVN24) oraz Aleksandra Majda (szef wydawców tvn24.pl).
"Byłem tam przez przypadek"
Gdy emocje po rozdaniu nagród już opadły, Jakub Chrostowski opowiadał na antenie TVN24 o akcji, którą udało mu się zarejestrować na Giewoncie telefonem komórkowym:
"Byłem tam przez przypadek. Wybrałem się z dziewczyną i znajomymi na krótki weekend. Akcja służyła pomocy dla turysty. Stoczył się na niego głaz. Został ranny" - mówił na antenie TVN24. Na pomoc poszkodowanemu wysłano śmigłowiec TOPR. Jakub Chrostowski zarejestrował zdarzenie telefonem komórkowym, który chwycił od swojej dziewczyny.
"Ludzie myśleli, że zostaną zdmuchnięci"
"To powietrze wywołało największe przerażenie. Ludzie po prostu myśleli, że zostaną zdmuchnięci" - wspominał zwycięzca. Dodał, że sam odczuwał strach, ale zachował zimną krew i udało mu się uchwycić całe zdarzenie. "Byliśmy schowani między skałami. Tam miejsca jest mało, ale przedostałem się i kręciłem. To było jedno długie ujęcie, które wysłałem później na konkurs. Udało się. Cieszę się bardzo" - mówił zwycięzca "Bierzcie i kręćcie".
Pytany, czy będzie się teraz częściej zajmował nagrywaniem powiedział: "Myślę, że to było jednorazowe wydarzenie. Ale jeśli nadarzy się okazja i będę w jakiejś takiej sytuacji, na pewno złapię za telefon i spróbuję uwiecznić taką chwilę" - zapewnił zwycięzca.
Autor: kde/ja