55 dzieci było w autokarze, który nagle zaczął płonąć w lesie w okolicy Dobrojewa (Lubuskie). Pożar początkowo próbował gasić kierowca. Gdy nie dał rady, zadzwonił po straż pożarną. Nikt nie został poszkodowany. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Było po godzinie 12, gdy kierowca autokaru zauważył w lusterku dym wydobywający się z komory silnika. W środku było 55 dzieci i opiekunowie, w sumie 61 osób.
- Dzieci ze szkoły podstawowej w Gorzowie Wielkopolskim wracały z zajęć u leśniczego – powiedziała nam aspirant Justyna Łętowska, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.
Wzorowa reakcja kierowcy
Kierowca autokaru natychmiast kazał wszystkim pasażerom opuścić pojazd. Próbował ugasić go sam, gaśnicą, ale nie udało się. Mężczyzna wezwał straż pożarną. - To była wzorowa reakcja kierowcy - komentowała aspirant Łętowska. - Dzięki temu nikt nie został poszkodowany – dodała.
Na miejsce przyjechało osiem zastępów straży pożarnej. Gdy pierwsze zastępy dojechały na miejsce, część autokaru była już w płomieniach. Pojazd spłonął doszczętnie. Ogień przedostał się także na kilka pobliskich drzew.
Autor: rp//ank