Maciej Zegarski, asystent szefa MSZ Radosława Sikorskiego i szef sztabu wyborczego PO w Bydgoszczy, złożył w piątek rezygnację z obu tych funkcji. Taki jest skutek poruszenia, jakie wywołało opublikowane w serwisie Kontaktu 24 zdjęcia Zegarskiego, który - będąc w podróży służbowej w Afganistanie - nałożył na hełm wojskowy damskie majtki. CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE
"Zapracuję na przywrócenie mojego dobrego imienia"
"Świadomy konieczności poniesienia konsekwencji mojego wybryku, który przyniósł uszczerbek powadze Ministerstwa Spraw Zagranicznych, poprosiłem dzisiaj o zwolnienie mnie z zajmowanego stanowiska w gabinecie politycznym ministra Radosława Sikorskiego. Ponadto złożyłem również rezygnację ze stanowiska szefa sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy" - napisał Zegarski w oświadczeniu przekazanym Polskiej Agencji Prasowej. Jednocześnie poinformował, że rezygnacje z obu funkcji zostały w piątek przyjęte.
"Za swoje naganne zachowanie przepraszam jeszcze raz wszystkich, których uraziłem. W szczególności przepraszam pana ministra i osoby, których zaufanie zawiodłem. Swoją postawą w najbliższym czasie zapracuję na przywrócenie mojego dobrego imienia" - zadeklarował Zegarski.
Zamieszanie z majtkami
Młody polityk stał się znany szerszej publiczności, gdy w serwisie Kontaktu 24 jeden z internautów zamieścił fotografie z jego pobytu w Afganistanie. "Maciej Zegarski pełniący funkcję asystenta ministra Radosława Sikorskiego podczas pobytu w Afganistanie zrobił sobie zdjęcie w stringach na głowie! Robił to w godzinach pracy. Robił to w kraju, w którym swoje życie oddało 21 polskich żołnierzy" - napisał do nas @Adrian.
W pierwszej rozmowie z redakcją Kontaktu 24, Maciej Zegarski nie widział jeszcze niczego niestosownego w swoim zachowaniu. "To była chwila oddechu w śmigłowcu. Dowcipna sytuacja w ciągu kilku stresujących dni. Czy było w tym coś niestosownego?" - dziwił się Maciej Zegarski.
"Dowcipna" sytuacja miała miejsce w lipcu tego roku, podczas wizyty urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Afganistanie. Asystent Radosława Sikorskiego leciał śmigłowcem z bazy Ghazni. "Nie było to w obecności oficjeli z innych państw. To była prywatna sytuacja, w wąskim gronie" - tłumaczył Zegarski.
Sytuacja przestała być prywatna, kiedy Zegarski umieścił zdjęcie na swoim profilu w portalu społecznościowym Facebook, a stamtąd fotografia rozprzestrzeniła się w internecie. Choć potem ją usunął, było już za późno.
"Moje zachowanie było naganne"
Po kilku godzinach Zegarski przeprosił za swoje zachowanie. "Co tu komentować. Moje zachowanie było naganne, niegodne urzędu który reprezentuję. Pozostaje mi tylko przeprosić tych wszystkich, których uraziłem. Cała sytuacja nie powinna mieć miejsca, jeszcze raz przepraszam" - powiedział przed kamerą TVN24 skruszony asystent ministra Sikorskiego.
W kolejnej rozmowie z redakcją Kontaktu 24 stwierdził jednak, że konsekwencje burzy medialnej wokół afery ponosi "niezasłużenie". Miał też nadzieję, że owa burza nie odbije się negatywnie na wyniku wyborczym Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy.
Oburzenie
Oburzenie zachowaniem Zegarskiego wyrazili politycy niemal wszystkich ugrupowań, zarzucając mu głupotę i ranienie uczuć rodzin żołnierzy służących w Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie.
Bydgoscy działacze PO i kandydujący z ramienia tej partii na prezydenta miasta wojewoda Rafał Bruski, również skrytykowali zachowanie Zegarskiego. Uznano jednak, że zamieszanie wokół sprawy było wystarczającą karą i nie wyciągnęto wobec niego konsekwencji. Funkcję Zegarskiego w sztabie sam Bruski bagatelizował, tłumacząc, że odpowiadał on jedynie za plakatowanie miasta, a działania z tym związane już się zakończyły.
Autor: //tka