W środę wieczorem w gdańskiej stoczni remontowej wystąpił alarm pożarowy na jednym ze statków. Na miejscu pojawiło się 6 zastępów straży pożarnej. Okazało się, że pożar nie był w fazie rozwojowej, a największym problemem było zadymienie statku. Zdjęcie dostaliśmy na Kontakt 24.
Zgłoszenie do gdańskiej straży pożarnej wpłynęło o godz. 19:34. Na miejsce udało się sześć jednostek PSP.
- Nastąpiła awaria techniczna podczas dokowania statku, który się przechylił. Spowodowało to prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej na statku, a to z kolei spowodowało zapalenie otuliny i zadymienie na części statku - mówił na antenie TVN24 mł. bryg. Jacek Noga ze straży pożarnej w Gdańsku.
Duże zadymienie
Strażak powiedział, że po zlokalizowaniu miejsca, z którego wydobywały się kłęby dymu, okazało się, że nie był to pożar w fazie rozwiniętej i widocznej, a jedynie tlące się elementy.
- Było duże zadymienie - podsumował bryg. Jakub Zambrzycki z Komendy Miejskiej PSP W Gdańsku. Dodał, że większym problemem było przechylenie się statku w trakcie dokowania.
Zarzewie ognia ugaszono szybko, jednak na prośbę zakładowej straży pożarnej sprawdzono jeszcze cały statek kamerami termowizyjnymi. - Przy tak dużej kubaturze trudno ustalić przyczyny tak małego zdarzenia - ocenił bryg. Zambrzycki.
Autor: popi/sk