Dwóch górników nie żyje, a jeden jest w ciężkim stanie. Taki jest bilans nocnego wypadku w kopalni miedzi Polkowice-Sieroszowice (woj. dolnośląskie). Informację, którą otrzymaliśmy na Kontakt 24, potwierdził Wyższy Urząd Górniczy.
Jak poinformował nas dyżurny WUG, tragedia rozegrała się po godz. 22 w kopalni miedzi Polkowice-Sieroszyce. - Jest to wypadek zbiorowy - mówił. Jak dodał, pod ziemią pracowało trzech mężczyzn. - Wtedy oberwały się skały ze stropu - informował dyżurny. - Dwóch mężczyzn zginęło, trzeci w ciężkim stanie został zabrany do szpitala w Legnicy - dodał.
Na miejscu zginęli 27-letni mieszkaniec Legnicy i 44-letni mieszkaniec Lubina. Do szpitala trafił 47-latek z Lubina.
Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego dodała, że wypadek miał miejsce 1100 metrów pod ziemią. - To była trzyosobowa brygada, która miała zamontować wentylator i podczas kotwienia stropu doszło do zawału skał. W rejonie zawału było trzech górników. Niestety dwóch z nich zostało tak zasypanych, że już właściwie lekarz nie miał nic do zrobienia - relacjonowała na antenie TVN24 Jolanta Talarczyk.
Specjalny zespół na miejscu
Kopalnię nadzoruje Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu. - Oni będą przesłuchiwali ludzi, którzy byli na tej zmianie zatrudnieni, ale niezależnie od tego powołany jest przez prezesa WUG-u specjalny zespół ekspercki, który już rozpoczął pracę - wyjaśniała rzeczniczka. Grupa ekspertów bada wypadek w trzech kierunkach. - Musi określić mechanizm tego zawału, po drugie jakie roboty były prowadzone i czy one miały wpływ na powstanie zawału - precyzowała. Jak dodała, zespół ustali również, czy górnicy mogą wrócić do pracy w rejonie wypadku.
WUG "bardzo zaniepokojony"
- Jest to już szósty wypadek śmiertelny w zakładach KGHM, więc jest to naprawdę bardzo niebezpieczna sytuacja, czym jesteśmy bardzo zaniepokojeni - mówiła Talarczyk. Jak tłumaczyła, na górników spadł duży kawał stropu. - Oni mieli po prostu zabezpieczyć ten strop po to, aby nie doszło do takiego zdarzenia - mówiła.
Autor: kab//tka