"Jestem za taką edukacją kierowców" - piszą na Kontakt 24 zwolennicy kampanii społecznych na rzecz bezpiecznej jazdy. "Może takie spoty warto przymusowo puszczać wszystkim kandydatom na kursach na prawo jazdy. Zanim kogoś zabiją" - dodaje jeden z internautów. Według sceptyków, takie spoty nie robią wrażenia i trafiają jedynie do 10-20 procent odbiorów, do ludzi z wyobraźnią.
Od kilku dni w mediach prezentowane są drastyczne kampanie społeczne na rzecz bezpiecznej jazdy publikowane przez poszczególne kraje. Jak tłumaczą eksperci, takie spoty mają wywrzeć wrażenie i skłonić do myślenia. Nowozelandzka Agencja Transportu zrealizowała efektowny film w ramach walki z nadmierną prędkością na drogach. Hasłem przewodnim kampanii jest zdanie: "Inni też popełniają błędy - zwolnij!". Zobacz kampanię
Psycholog Maria Rotkiel stwierdziła, że siła przekazu jest drastyczna, ale może sprawić, że w twarzach bohaterów zobaczymy swoją własną twarz. Czy rzeczywiście drastyczne kampanie działają na wyobraźnię i zapobiegną nieszczęściu? Opinie naszych internautów są podzielone.
"Wywołują mocne wrażenie"
Większość z Was twierdzi, że takie kampanie są potrzebne. "Przekaz może i drastyczny, ale słuszny. Życie nie wybacza takich błędów, warto się zastanowić jak się jeździ i nie zawsze ufać w odpowiednią ocenę innego kierowcy. Nawet jeśli mamy pierwszeństwo" - stwierdza @Sebastian_Jacek.
Odnosicie się także do konkretnych filmów. "Do mnie najbardziej przemawia kampania policji miejskiej z Winnipeg, ponieważ pokazany jest tam dramat osób poszkodowanych, łzy, cierpienie, śmierć. Jak najbardziej jestem za taką edukacją kierowców" - pisze @Marcin.
"Widząc takie reklamy zawsze modlę się żeby polscy twórcy brali z nich przykład. Jak widziałem Kammela mówiącego z plakatu 'jeździsz szybciej niż myślisz' to miałem ochotę w desperacji wcisnąć gaz do dechy, żeby szybko zniknęła mi z oczu" - @helga2000.
"Przykre, wręcz szokujące"
"Z własnego doświadczenia wiem, że podobne filmiki i spoty reklamowe, pokazujące skutki 'ludzkiej głupoty' tj. prowadzenia pod wpływem alkoholu, a także ryzykownych zachowań pieszych na ulicy itp. wywołują mocne wrażenie na psychice młodego człowieka" - pisze @agnes104. Dodaje, że miała możliwość obserwowania reakcji młodzieży po realizacji programu szkolnego - 'tematycznej' profilaktyki, który zawierał wiele podobnych materiałów.
"Efekt? Poprzednie roczniki do tej pory pamiętają 'przykre, wręcz szokujące' obrazki wypadków drogowych. Mało tego, deklarują, że po uzyskaniu prawa jazdy zastanowiliby się zanim wsiedliby do auta po kilku głębszych" - tłumaczy internautka. Dodaje, że nie wie, jak reagują dorośli i "starzy" kierowcy. "Nie wiem, czy nie są już znieczuleni na problem alkoholu, a przecież przykład idzie z góry" - uważa @agnes104.
"Działają na ludzi myślących"
Część internautów jest zdania, że takie spoty działają, ale tylko jeżeli ktoś ma wyobraźnię. "Uważam, że to bardzo dobra kampania. Do mnie przemawiają i to bardzo, do innych - świadomych, dojrzałych i zdrowo myślących podejrzewam też. Pytanie co z pozostałymi? Z młodymi, którymi kierują emocje, nadmiar testosteronu, chęć popisania się? Uważam, że powinny być badania potencjalnych kierowców pod względem gotowości pozostania ewentualnym kierowcą, badania psychologiczne, itp. Złotego środka pewnie nie znajdziemy, ale warto próbować" - pisze @Monika.
"Po liczbie osób prowadzących w Polsce po alko, bądź pędzących z nadmierną prędkością wnioskuję, że brak nam wyobraźni. Może takie spoty warto przymusowo puszczać wszystkim kandydatom na kursach na prawo jazdy. Zanim kogoś zabije..." - dodaje @Marek. Podobnego zdania jest @Anna. "Filmy pokazujące skutki wypadków lub ich mechanizmy działają na określoną grupę ludzi - ludzi myślących. Niestety występują oni w zdecydowanej mniejszości w naszym społeczeństwie" - pisze internautka.
"Przesłanie zrozumie 10-20 procent"
Nie zabrakło jednak głosów internautów, którzy twierdzą, że takie obrazy do nich nie przemawiają, a przekaz zrozumie jedynie 10-20% procent odbiorców. "Filmiki edukacyjne mają szanse dotrzeć do ludzi w miarę inteligentnych. Większość przyjmuje je z przerażeniem, natomiast ich przesłanie zrozumie 10-20 procent. Parę miesięcy temu pijany 75-latek spowodował kolizję, a rodzina zbierała pieniądze na 'wykupienie' dziadka i samochodu" - pisze @Artur. "Ja i moja dziewczyna jesteśmy fanami mocnych horrorów. Przez lata widzieliśmy tyle przeróżnych scen (daruje sobie opisy), że takie obrazki jak na tych filmach propagandowych wydają mi się śmieszne. Na mnie to nie działa po prostu. Może gdybym to zobaczył na żywo? W ekranie telewizora nic na mnie nie zrobi wrażenia, a na pewno nie skłoni do refleksji" - uważa z kolei @Rafał.
Jakie jest Wasze zdanie o przedstawionych kampaniach? Uważacie, że są potrzebne, aby edukować i uświadamiać kierowców? Czy może jednak kompletnie nie spełniają swojej roli? Czekamy na Wasze komentarze i opinie. Wysyłajcie je na kontakt24@tvn.pl lub zamieszczajcie je bezpośrednio pod tekstem.
Autor: js/aw