Czarnoskóry mężczyzna pozostawił podejrzany bagaż na stacji benzynowej przy ul. Fieldorfa w Warszawie. Jak relacjonują świadkowie, mężczyzna dziwnie się zachowywał i po chwili wybiegł. Pracowników ewakuowano. Robot należący do pirotechników znalazł różowy plecak. Nie było w nim jednak niebezpiecznych materiałów. Zdjęcie zamieścił w naszym serwisie @deamian.
Jak poinformowała nas Edyta Adamus z zespołu prasowego stołecznej policji, po godzinie 11 otrzymali zgłoszenie o pozostawionym w toalecie plecaku. "Personel został ewakuowany" - powiedziała policjantka. Dodała, że nie wiadomo, kto pozostawił bagaż.
Według relacji świadków był to czarnoskóry mężczyzna. "Jak mówią, mężczyzna po wejściu do sklepu dziwnie się zachowywał. Po chwili zostawił plecak, który przyniósł i wybiegł – relacjonował Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.
Teren stacji i cześć przylegającego parkingu centrum handlowego zostały wygrodzone. Na miejscu były trzy zastępy straży pożarnej, pięć radiowozów policyjnych i karetka. Dojechali też pirotechnicy.
Znaleźli różowy plecak
"Robot pirotechników wjechał do budynku stacji" – podał przed godziną 13.00 Zieliński.
Po godzinie 13 robot wyjechał z budynku, wioząc w szczypcach różowy, dziecięcy plecak i położył go z dala od dystrybutorów. Teraz najprawdopodobniej bagaż zostanie prześwietlony.
Następnie plecak został prześwietlony. -"Ubrany w specjalny kombinezon pirotechnik prześwietlił go promieniami Roentgena - relacjonował Zieliński. "Po chwili zostało ustawione działko wodne, które przestrzeliło różowy plecak" - dodał.
Akcja została zakończona po 13.30. "W plecaku nie było materiałów niebezpiecznych" - przekazał Zieliński.
Agnieszka Włodarska ze stołecznej policji sprecyzowała, że w plecaczku była gazeta.
Utrudnienia
Na czas trwania akcji ulica Fieldorfa w kierunku Wału Miedzeszyńskiego od Ostrobramskiej do Jeziorańskiego była zamknięta.
Autor: js,wp/aw