"Zobaczcie, można otworzyć urnę!" - takimi słowami skomentował swój "wybryk" jeden z mieszkańców Tychów. Dziś rano, podczas głosowania, mężczyzna otworzył urnę w lokalu wyborczym. Po chwili została ona ponownie zamknięta przez członka komisji, a sprawę zgłoszono do Państwowej Komisji Wyborczej. Według PKW incydent, o którym poinformował nas jeden z wyborców, nie miał wpływu na przebieg głosowania, a żadna karta nie nie została wyciągnięta z otwartej urny.
Do incydentu w Tychach doszło w niedzielę przed południem. "W obecności wyborców w lokalu stwierdziliśmy, że urna jest kompletnie niezabezpieczona - nieoklejona, nieopieczętowana i niezamknięta" - zaalarmował redakcję Kontaktu 24 wyborca, który był świadkiem zdarzenia. Informacje te potwierdził Wojciech Litewka, przewodniczący Okręgowej Komisji Wyborczej w Katowicach.
"Urna została otwarta w trakcie głosowania. W lokalu przebywało wtedy około 40 osób i ktoś z tłumu krzyknął: 'zobaczcie, można otworzyć urnę' " - opisuje przewodniczący. Po incydencie urna została szybko ponownie zamknięta. "Nie wyciągnięto żadnej karty, dlatego głosowanie odbywa się normalnie" - argumentuje Litewka.
Jak tłumaczył przewodniczący, wiadomo kto otworzył urnę, ale nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zerwania plomb. "Nie wiadomo, czy plomba była zerwana wcześniej, czy dopiero w trakcie otwarcia urny" - wyjaśnia Litewka. O całym zajściu poinformowana została policja.
Autor: aj//ja