Czeski skoczek Martin Trdla rozbił się na zboczu Śnieżki, najwyższego szczytu Karkonoszy (woj. dolnośląskie). Był znanym skoczkiem, uprawiającym tzw. BASE jumping. Do wypadku doszło w czwartek podczas zdjęć do reklamy. Relację z akcji ratunkowej zamieściła w serwisie Kontaktu 24 @Becia2014.
"Zgłoszenie o wypadku dostaliśmy po godz. 10.00. Poinformowali nas turyści, którzy wspinali się na Śnieżkę. Natychmiast wysłaliśmy na miejsce patrol" - relacjonował w czwartek dyżurny karkonoskiej grupy GOPR.
Niestety po przybyciu ratowników mężczyzna już nie żył. Przy ciele nie znaleziono paralotni. To zdziwiło ratowników. "Gdyby była jakaś awaria to ratownicy znaleźliby pewnie jakieś ślady, a ich nie było. Osoba pokrzywdzona była ubrana w sprzęt do uprawiania paralotniarstwa" - wyjaśniał w rozmowie z reporterem TVN24 Maciej Abramowicz z karkonoskiej grupy GOPR.
Zginął podczas zdjęć do reklamy
Jak podało Radio Wrocław, mężczyzną, który rozbił się na zboczu góry, był Martin Trdla, jeden z najlepszych czeskich skoczków uprawiających tzw. BASE jumping. Trdla skakał w kombinezonie, który miał mu umożliwić swobodne szybowanie nad górskim urwiskiem. Według Radia Wrocław do wypadku doszło podczas zdjęć do reklamy. Trdla miał przelecieć nad Śnieżką i wylądować w Obřim Dole. Z nieznanych na razie przyczyn próba się nie powiodła.
Skoczek należał do europejskiej elity uprawiających tę dyscyplinę sportu. Niedawno przekroczył liczbę 1000 skoków, w swoim kombinezonie szybował m.in. nad austriackimi Alpami.
Autor: aka/ja