Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci 23-letniego mężczyzny, który był osadzony w zakładzie karnym w Męckiej Woli pod Sieradzemm (Łódzkie). Stracił przytomność w celi, mimo reanimacji nie udało się go uratować. - Miał obrażenia głowy. Wyjaśniamy, jak powstały - informują przedstawiciele Służby Więziennej. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
O tym, że w jednej z cel wydarzyło się coś złego, strażnicy zostali poinformowani przez więźniów.
- W sobotę, około godziny 15.40, zaalarmowali, że jeden ze współosadzonych zasłabł w celi - poinformowała podpułkownik Elżbieta Krakowska, rzecznik prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
Jak podał portal tvn24.pl, funkcjonariusze stwierdzili, że serce 23-letniego mężczyzny nie bije. Rozpoczęli reanimację. - Niestety, nie udało się przywrócić jego czynności życiowych. Mężczyzna zmarł - tłumaczyła ppłk Krakowska.
Jak dodała, osadzony miał obrażenia głowy. - Nie znamy przyczyny śmierci. Z pewnością trzeba będzie wyjaśnić okoliczności, w jakich powstały rany na głowie 23-latka - podkreśliła Krakowska.
Tuż przed wolnością
Nieżyjący 23-latek odsiadywał od sierpnia ubiegłego roku wyrok za pobicie. W październiku miał wyjść na wolność. - Był osadzony na oddziale zewnętrznym sieradzkiego zakładu karnego w Męckiej Woli. Trafiają tam skazani za najlżejsze przestępstwa oraz ci, którzy niedługo wychodzą na wolność - przekazała rzeczniczka Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
Więźniowie oddziału zewnętrznego mogą swobodnie poruszać się pomiędzy celami. Najczęściej pracują.- 23-latek przebywał w kilkunastoosobowej celi mieszkalnej - tłumaczyła Elżbieta Krakowska.
Sprawę badają śledczy z prokuratury rejonowej w Sieradzu. Zlecili sądowo-lekarską sekcję zwłok, która ma wyjaśnić, co było przyczyną zgonu osadzonego.
Autor: bż/kv / Źródło: tvn24.pl