Policja nadal nie ukarała kierowcy, który jechał pod prąd autostradą A1. Pirat zawrócił dopiero, kiedy inny kierowcy zajechali mu drogę. Grozi mu utrata prawa jazdy. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Kierowcy mercedesa, który w poniedziałek zawrócił przed bramkami na A1 i jechał pod prąd, nadal szuka policja. Służby otrzymały nagranie z niebezpiecznego manewru we wtorek. Jak ustalił portal tvn24.pl, wideo zostało przekazane z Katowic do pomorskiej policji, a ta w środę wysłała go do komendy w Pruszczu Gdańskim, której podlega miejsce zdarzenia.
Teraz oficjalne pismo z Pruszcza gdańskiego trafi do województwa podlaskiego, gdzie auto zarejestrowano, a tamtejsi funkcjonariusze listownie wezwą na przesłuchanie jego właściciela. Mimo zdjęcia i nagrania, które otrzymała policja i na którym dobrze widać, kto jest sprawcą wykroczenia, kierowca mercedesa nie poniósł jeszcze konsekwencji.
- Wszczęto w tej sprawie postępowanie. Zarzutami dla tego kierowcy będzie niedostosowanie się do znaków zakazu wjazdu, linii krawędziowych, jak też spowodowanie szczególnego zagrożenia w ruchu drogowym dla innych poruszających się tą droga pojazdów – informuje podkom. Robert Nowicki, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim. – Po ustaleniu sprawcy będziemy kierować do sądu wniosek o zatrzymanie uprawnień kierującemu – dodaje.
Jazda pod prąd, zawracanie, cofanie
Do groźnego momentu doszło 4 lipca po godz. 13 na A1 przed zjazdem na drogę wojewódzką nr 226 w stronę Łodzi w pobliżu Pruszcza Gdańskiego (woj. pomorskie).
Reporter 24 od którego otrzymaliśmy nagranie relacjonował, że kierowca mercedesa jechał pod prąd. Jak dodał, kierowca auta migał długimi światłami, żeby zjechać mu z drogi. Po zatrzymaniu chciał, żeby go przepuścić, bo ma jeszcze kawałek drogi do zjazdu. Został zablokowany i zmuszony do zawrócenia.
Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24: Pod prąd na A1. "Chciał, żeby go przepuścić, bo ma kawałek do zjazdu".
Autor: ws,mz/gp / Źródło: tvn24.pl