Zatrzymał się, bo zobaczył sarnę uwięzioną w ogrodzeniu. "Była ranna, strażacy owinęli ją kocem"
Jak przyznał pan Krystian, zauważył zwierzę w sobotę około godziny 12.30 i poinformował o tym służby. - Przejeżdżałem samochodem i zauważyłem sarnę. Zawróciłem i zatrzymałem się obok. Nie było szans, żebym sam zdołał ją wydostać. Od razu zadzwoniłem pod 112.
Po 10 minutach przyjechali strażacy. Ich akcja trwała jakieś pięć minut. Zwierzę wbiegło później na posesję, przyjechał drugi wóz strażacki. Sarna była ranna, strażacy owinęli ją kocem i wezwali weterynarza - mówił.
"Została w dobrych rękach"
Jak dodał, niedaleko znajdują się pola, z których pewnie przybiegło zwierzę. - Sarna najprawdopodobniej była zakleszczona przez około 10 minut. Rozmawiałem z właścicielem posesji, który wrócił do domu po krótkiej nieobecności i mówił, że 10 minut wcześniej jej nie było - relacjonował internauta. Zwrócił uwagę na to, że mimo dużego ruchu na drodze, nikt się nie zatrzymał. - Znieczulica ludzka - skomentował.
- Po tym, jak udało się uwolnić sarnę, odjechałem, bo wiedziałem, że została w dobrych rękach - dodał.