"Była trochę panika, ludzie próbowali wyjeżdżać z miasta" - tak o trzęsieniu ziemi, które minionej nocy nawiedziło Bułgarię mówi @Adam Malinowski, Polak mieszkający w Sofii. Do pierwszych silnych wstrząsów doszło o 3 nad ranem w nocy z poniedziałku na wtorek, w okolicy Pernik, później było kilka wtórnych, słabszych. Jak podają władze, nie ma ofiar, ale część budynków została zniszczona.
"Główny wstrząs trwał około 10 sekund i sprawił ze wielu mieszkańców Bułgarii wyszło na ulice. Trzęsienie było bardzo odczuwalne w stolicy kraju, Sofii, ale zatrzęsło blokami także w Starej Zagorze, Plovdiv czy nawet Bourgas (400 km na wschód)" - napisał w nocy na skrzynkę Kontaktu 24 Adam Malinowski.
Wstrząsy wtórne
Epicentrum wstrząsów znajdowało się w okolicach oddalonego o około 20 km na zachód od Sofii miasta Pernik, zaś ognisko na głębokości około 9,1 km. Po pierwszym wstrząsie odnotowano jeszcze co najmniej 15 słabszych. "Dwa były najbardziej odczuwalne. Jedno o sile 5,8 i drugie 4,5. Była trochę panika, nawet o 3, 4 w nocy były korki na ulicach, bo ludzie próbowali wyjeżdżać z miasta" - opowiadał @Adam na antenie TVN24. Jak podaje PAP, władze Bułgarii zapewniają, że w trzęsieniu ziemi nikt nie zginął. W Perniku ewakuowano mieszkańców domu, który groził zawaleniem, w domach spadały przedmioty z półek i przesuwały się sprzęty. "W Sofii nie ma dużych zniszczeń. Poodpadały tynki, kominy, ale drogi nie są zniszczone" - poinformował @Adam Malinowski. Według doc. Nikołaja Miłoszewa z Instytutu Geofizyki Bułgarskiej Akademii Nauk nie można mówić o związku między wstrząsami w Bułgarii a niedawnym silnym trzęsieniem ziemi we Włoszech, w którym siedem osób zginęło a ponad 3 tysiące straciło dach nad głową.
Autor: kde//ja