Zarzuty dla maszynisty. Jechał trzy razy za szybko

Zarzuty dla maszynisty

Zarzut spowodowania katastrofy kolejowej przedstawiła piotrkowska prokuratura maszyniście pociągu Warszawa-Katowice, który w piątek wykoleił się w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Według śledczych, w miejscu wypadku pociąg jechał z prędkością niemal trzykrotnie większą niż dozwolona. Jak dowiedziała się TVN24, sam maszynista chwilę po wypadku przyznał, że jechał zbyt szybko i nie zauważył znaków informujących o ograniczeniu prędkości do 40 km/h.

Informację o wypadku dostaliśmy od internauty na skrzynkę Kontaktu 24.

Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika

Pociąg, który wykoleił się w piątek około 16 w miejscowości Baby, jechał z prędkością 118 km\h, podczas, gdy ograniczenie w tym miejscu wynosi 40 km\h - wynika z ustaleń prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim.

Oględziny na miejscu prowadziło kilku prokuratorów. Śledczy ustalają przyczyny katastrofy i ewentualnie osoby odpowiedzialne za doprowadzenie do wypadku. Zabezpieczono m.in. rejestratory z lokomotywy, zapisy rozmów między maszynistą a pracownikiem nastawni i rejestratory uruchamiania świateł wskazujących na konieczność ograniczenia prędkości na danym odcinku.

Naprawiają

Od rana na trasie trwają prace związane z naprawą sieci trakcyjnej zerwanej podczas katastrofy oraz torowiska. Po bokach trasy ekipy remontowe montują słupy, które umożliwią poprowadzenie sieci. Jak poinformował w sobotę wieczorem rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki, początkowo planowano, że w niedzielę przed południem w miejscu wypadku ruch zostanie wznowiony jednym torem za pomocą lokomotyw spalinowych.

W sobotę w nocy kolejarze przy pomocy dwóch ciężkich pociągów ratunkowych i dźwigu postawili na tory i usunęli z torowiska trzy wagony i lokomotywę z wykolejonego składu. Po podniesieniu wagonu okazało się, że nie ma pod nim więcej ofiar. W wypadku kolejowym w Babach zginęła jedna osoba, a 81 zostało rannych.

280 pasażerów

"Jeden, pierwszy za lokomotywą wagon, przewrócił się na bok. Pozostałe trzy wagony wyskoczyły z szyn, ale są na kołach" – relacjonował w piątek na antenie TVN24 Włodzimierz Kapiec ze Straży Pożarnej w Piotrkowie Trybunalskim. Jak wyjaśniła Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP InterCity, z torów wypadł i został całkowicie zniszczony wagon drugiej klasy, a wagon pierwszej klasy, który był za nim i dwa kolejne wagony drugiej klasy oraz lokomotywa wykoleiły się. "W sumie w czterech wagonach było 286 miejsc siedzących, a pasażerów było ok. 280" - powiedziała.

Kapiec podkreślił, że nie ma zagrożenia porażenia prądem z trakcji kolejowej, a wszyscy wydobyci z wykolejonych wagonów są pod opieką służb. Na miejscu wciąż pracują ratownicy medyczni, wysłano sześć helikopterów oraz oddziały straży pożarnej i policji. Na miejsce przyleciał premier Donald Tusk, wcześniej dotarła tam także minister zdrowia Ewa Kopacz.

Szukali rannych i ofiar

Wiesław Leśniakiewicz, komendant główny straży pożarnej, mówił po godz. 20, że grupa poszukiwawczo–ratownicza wciąż jeszcze penetruje miejsca pod przewróconym wagonem w poszukiwaniu ewentualnych ofiar. "Pies szuka żywych osób. Wciąż czekamy na pociąg ratowniczy by podnieść wagon, ale to dopiero po działaniach prokuratorskich, które mają na celu ustalenie przyczyn katastrofy" - wyjaśniał w piątek wieczorem. Jak dodał, pierwszy samolot LPR przybył już w kwadrans po zdarzeniu, a w całej akcji brało udział około 50 jednostek PSP i OSP. Pierwsza jednostka pojawiła się 10 minutach od zdarzenia.

Po kilkukrotnym przeszukaniu okazało się, że pod wagonem wykolejonego pociągu najprawdopodobniej nie ma już żadnych ofiar.

Maszynista był trzeźwy

Małgorzata Sitkowska mówiła też, że do wykolejenia doszło w pobliżu rozjazdu. Jak dodała obecnie specjalna komisja bada przyczyny wypadku. Informacje z przebiegu badania i nie tylko, mają się pojawiać na stronie InterCity. "Na razie wiadomo, że maszynista przeżył i był trzeźwy. Jest badany, ale na razie jest w szoku" - powiedziała. Mężczyzna najprawdopodobniej zostanie przesłuchany jeszcze w sobotę.

ng>"Ludzie bali się wyjść z wagonu"

Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika

"Usłyszeliśmy huk i pociąg zaczął hamować. Poczuliśmy szarpnięcie. Z półek zaczęły spadać bagaże. Z mojego wagonu nikomu nic się nie stało" – relacjonował w TVN24 Marcin Chlebowski, który jechał pociągiem. Powiedział, że ludzie bali się wyjść z wagonu, bo nie wiedzieli, czy trakcja nie została zerwana.

"Gdy już wyszliśmy, poszliśmy na pomoc ludziom z pierwszego wagonu. Był całkowicie zniszczony, wszystkie szyby były powybijane. Każda osoba stamtąd była zakrwawiona. Nikt nie podjął się pomocy osobom, które leżały bez ruchu" – mówił Chlebowski.

Dodał, że on i inni pasażerowie próbowali pomóc wyjść tym, którzy już próbowali się wydostać. Pytany, czy jego zdaniem na miejscu szybko pojawiły się służby ratownicze powiedział, że tak i, że pomoc była liczna.

Ranni pasażerowie zostali przetransportowani do szpitali: w Brzezinach (ul. Marii Skłodowskiej Curie 6, 46 874 28 00), w Piotrkowie Trybunalskim (Samodzielny Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika ul. Rakowiecka 15, tel. 44 648 04 03), w Tomaszowie Mazowieckim (Szpital Rejonowy SPZOZ, ul. Jana Pawła II 33, tel. 44 725 71 90) i w Łodzi (Szpital im. Kopernika, tel. 42 689 51 61 oraz Szpital Wojskowej Akademii Medycznej, tel. 42 639 34 24).

Osoby, które nie zostały poszkodowane zostały przewiezione autokarami do szkoły podstawowej w miejscowości Baby, a stamtąd po lekarskich oględzinach dalej do miejsc, do których chciały się udać. W związku z wypadkiem pociągu TLK 14101 pociągi dalekobieżne jadące pomiędzy Koluszkami a Częstochową (w obu kierunkach) kierowane są drogą okrężną przez Łódź, Zduńską Wolę, Magistralę Węglową.

Na odcinku Koluszki – Rokiciny – Koluszki oraz Moszczenica – Częstochowa - Moszczenica zostały uruchomione pociągi wahadłowe Przewozów Regionalnych. Czytaj więcej na temat utrudnień i opóźnień po wypadku.

 p>

Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika

Autor: aj/mkg//ja

Ważny temat?

Podziel się!

Ważny temat?

Podziel się!

Czekamy na Wasze:

Pozostałe wiadomości

Nawałnice przeszły w niedzielę przez Arabię Saudyjską. Ulewny deszcz spowodował, że w mieście Dżedda doszło do podtopień. Widać je na nagraniu, które wysłała na Kontakt24 pani Martyna.

Nawałnice w Arabii Saudyjskiej. Podtopiona Dżedda na nagraniu Reporterki24

Nawałnice w Arabii Saudyjskiej. Podtopiona Dżedda na nagraniu Reporterki24

Źródło:
gulfnews.com, Kontakt24

Podróżujący pociągiem mężczyzna zauważył samochód, który ciągnął za sobą sanki z dwójką małych dzieci. W trakcie krótkiego postoju nagrał film, który ma zamiar przekazać policji. Uważa, że ta zabawa mogła skończyć się tragicznie. Nagranie dostaliśmy na Kontakt24.

Samochód ciągnął sanki z dziećmi. "Ścigał się z pociągiem". Nagranie

Samochód ciągnął sanki z dziećmi. "Ścigał się z pociągiem". Nagranie

Źródło:
Kontakt24, TVN24

W sześciu mieszkaniach przy ulicy Jęczmiennej we Wrocławiu ktoś uszkodził szyby, strzelając w nie najprawdopodobniej z wiatrówki. - Ktoś sobie zabawę urządził. Całe szczęście nikt nie stał przy oknie - zrelacjonował w rozmowie z nami pan Andrzej, jeden z mieszkańców. Sprawą ma zająć się policja.

Dziury po pociskach w oknach sześciu mieszkań we Wrocławiu

Dziury po pociskach w oknach sześciu mieszkań we Wrocławiu

Źródło:
Kontakt 24

W sobotni wieczór mogliśmy obserwować niezwykłe zjawisko - zakrycie Saturna przez Księżyc. Patrzeniu w niebo sprzyjała aura. Do obserwacji nie był potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt.

Saturn schował się za Księżycem. "Na zewnątrz zimno, ale było warto"

Saturn schował się za Księżycem. "Na zewnątrz zimno, ale było warto"

Aktualizacja:
Źródło:
"Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl

Prezydent Andrzej Duda postanowił skorzystać z zimowej aury i wybrał się na narty do Kluszkowiec. W zjazdach towarzyszy mu dwóch ochroniarzy.

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Źródło:
tvn24.pl

Pan Dariusz miał w czwartek wieczorem wylecieć z Sharm el-Sheikh do Rzeszowa samolotem linii SkyUp. Jego lot został jednak odwołany, podobnie jak kolejny. Linie lotnicze przepraszają pasażerów.

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

Za sprawą powrotu zimy do Polski pogoda w części kraju była niebezpieczna. Występowały burze śnieżne, wiał silny wiatr. Na jadące auto w Koszalinie spadło drzewo. Opady śniegu i śliska nawierzchnia utrudniały kierowcom poruszanie się - zimowe opony były koniecznością. Pogodowe relacje otrzymaliśmy na Kontakt24.

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Źródło:
dd

Pani Aleksandra zapłaciła 350 złotych za przejazd z Dworca Wschodniego do centrum. Według taryfy przewoźnika jeden kilometr podróży wyceniony był na 60 złotych. Kobieta nie zgłosiła sprawy na policję, ale nie kryje rozgoryczenia tą sytuacją. - To naprawdę przykre, że można tak kogoś naciągnąć - powiedziała.

350 złotych za 11-minutowy kurs

350 złotych za 11-minutowy kurs

Źródło:
Kontakt24/tvnwarszawa.pl

W lesie w podlaskim Surażu pojawiły się lodowe włosy. Zdjęcia, na którym widać to rzadkie zjawisko, dostaliśmy na Kontakt24. Dopiero kilka lat temu naukowcy odkryli proces jego powstawania.

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Piętnastomiesięczna dziewczynka straciła przytomność po tym, jak "niezauważona weszła do skrzyni łóżka" i została tam przypadkowo zamknięta. Początkowo przywrócono dziecku funkcje życiowe, ale ostatecznie nie udało się jej uratować. Wstępne ustalenia wskazują, że doszło do tragicznego wypadku.

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Źródło:
Kontakt24, TVN24

W małopolskiej Przysietnicy pojawiła się biała tęcza. Zdjęcie nietypowego zjawiska, które powstaje w czasie mgły, otrzymaliśmy na Kontakt24.

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt24

Policyjny pościg w Stargardzie zakończył się, gdy kierująca uderzyła w zaparkowany samochód. Jak się okazało, kobieta była pijana. Z tyłu auta była jej czteroletnia córka, jechała bez fotelika.

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Źródło:
TVN24

Na Kontakt24 otrzymaliśmy informacje, że klienci centrum handlowego Bonarka w Krakowie utknęli w gigantycznych korkach i nie mogli po południu i wczesnym wieczorem wyjechać z parkingu. W sznurze aut - jak alarmował jeden z Reporterów24 - niektórzy czekali kilka godzin. - Potwierdzam, że nawał klientów sparaliżował ruch w okolicy, policja na miejscu stara się pomóc kierowcom i kieruje ruchem - przekazał tvn24.pl młodszy aspirant Mateusz Lenartowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Źródło:
tvn24.pl

Za kurs z Dworca Centralnego na Mokotów zapłaciła 360 złotych. Zszokowana kobieta sprawę zgłosiła policji. - Powiedzieli mi, że wiedzą o tym mężczyźnie i jemu podobnych. To cała szajka - opowiedziała pani Klaudia. Czy policja może coś zrobić z nieuczciwymi "taksówkarzami"?

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pierwszego dziadka do orzechów dostała jeszcze jako dziecko. Wtedy nie była zadowolona, wolała łyżwy. Jak się okazało, z biegiem czasu zbieranie drewnianych figurek stało się jej pasją. Chociaż ma 500 sztuk, szukając kolejnego dziadka, wie, czy taki stoi już na jej półce. - Czy mam ulubionego? Wie pani, to jak z dziećmi, wszystkie się kocha - mówi pani Aldona w rozmowie z tvn24.pl.

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Źródło:
TVN24