"Gdyby dostała ataku lęku, to by się udusiła" - twierdzi córka pacjentki, którą ze szpitala do domu przewieziono osobowym autem bez specjalistycznego sprzętu medycznego. Schorowanej staruszce towarzyszył tylko kierowca, który, jak się później okazało, nie był świadom poważnego stanu kobiety. O sprawie zostaliśmy zaalarmowani na Kontakt 24. Temat podjął reporter programu "Prosto z Polski".
Jadwiga Tylkowska cierpi na niewydolność płuc i serca. Bardzo często musi korzystać z aparatu tlenowego. Kilka dni temu była jeszcze w szpitalu w Chodzieży (woj. wielkopolskie), skąd została odesłana do domu samochodem osobowym bez odpowiedniego wyposażenia, lekarza czy nawet apteczki pierwszej pomocy.
"Wychodzę przed dom i widzę mamę w tym swoim szlafroku. Pokazuję kierowcy: 'Co to ma znaczyć?!' " - opisuje swoją reakcję Aleksandra Witkowska, córka pani Jadwigi. Jak się później okazało, kierowca Fiata nie wiedział, w jakim stanie jest pacjentka, a w samochodzie brakowało aparatu tlenowego. "Gdyby mama dostała ataku lęku, udusiłaby się" - twierdzi Aleksandra Witkowska.
Kierowca i radio zamiast karetki z lekarzem
Lekarze mówią, że pacjentka opuszczała szpital w stanie zadowalającym i nie było przeciwwskazań, aby transport odbywał się w pozycji półsiedzącej bez tlenu. Inaczej twierdzi córka pani Jadwigi, która w rozmowie telefonicznej w obecności reportera TVN24 wytknęła lekarce, że ta odradziła prywatny przewóz pacjentki przez rodzinę do domu. "Pani doktor powiedziała mi, że to jest pacjent leżący, dlatego nie powinien być przewożony w pozycji siedzącej" - wyjaśnia pani Aleksandra.
Lekarka obiecała, że odwiedzi panią Jadwigę w domu, aby całe zajście wyjaśnić. Nie zmienia to faktu, że karetka, będąca własnością szpitala w Chodzieży jest stara, wysłużona i nie nadaje się do jazdy. A staruszce w trakcie transportu do domu towarzyszył tylko kierowca i radio.
Autor: aj//tka