Co najmniej 35 osób zginęło, a ponad 150 zostało rannych w wybuchu bomby, do którego doszło na lotnisku w Moskwie. Około 16.40 czasu miejscowego doszło tam do samobójczego zamachu. Agencja Interfax podaje, że wiele osób spośród rannych jest w stanie krytycznym. Nagrania z Moskwy przysłała nam Justyna Haustein, która obecnie znajduje się w stolicy Rosji.
Relacja widza z Moskwy
"Praktycznie ciągle słychać karetki pogotowia, z kolei znajomi ciągle dzwonią, że nie można dojechać do lotniska, ponieważ droga jest zablokowana" - relacjonowała Joanna Haustein w rozmowie z TVN24 .Do lotniska dopuszczane są tylko i wyłącznie służby ratownicze.
"Wygląda to bardzo poważnie" - oceniała Joanna Haustein. Polka nie słyszała samego wybuchu, ale jak mówiła, "samo to, co słyszy, jest mało przyjemne i intensywne".
W zamachu nie ucierpieli Polacy
Do wybuchu doszło w sali przylotów, przy punkcie odbioru bagaży. Telewizja Russia Today podała, że eksplozja miała siłę około 5-10 kg trotylu. Według źródeł agencji Interfax za wybuch odpowiedzialny jest zamachowiec-samobójca, ale niektórzy świadkowie upierają się przy dwóch terrorystach.
Polskie MSZ poinformowało na swojej stronie, że nie ma żadnych informacji, aby w zamachu ucierpieli obywatele polscy. Jednocześnie złożyło kondolencje narodowi rosyjskiemu. Służby w dalszym ciągu ustalają listę ofiar.
Jak donosi agencja Rosbałt, w nocy z niedzieli na poniedziałek FSB dostało informację o planowanym ataku terrorystycznym. Jednak to tego incydentu miało dojść w zupełnie innej części Moskwy.
Lotniczy gigant
Domodiedowo jest najbardziej ruchliwym pasażerskim portem lotniczym w Rosji - korzysta z niego ponad 80 linii lotniczych latających do ponad 200 miast na całym świecie. W ubiegłym roku przyjął 22,25 miliona pasażerów.
Port lotniczy znajduje się w odległości ok. 40 km od centrum Moskwy. Szybki dojazd do niego zapewnia specjalna kolejka.
Autor: aj//ŁUD