„Zahaczył śmigłem. To było prawdopodobnie duże uderzenie, skoro dźwig się złamał” – relacjonował na antenie TVN24 Andrzej Rzoska, świadek wypadku helikoptera w centrum Londynu. Maszyna wpadła w środę w dźwig na budowie nowego apartamentowca w dzielnicy Vauxhall, a jej szczątki spadły na kilka samochodów. Według najnowszych informacji nie żyją dwie osoby, a co najmniej 13 zostało rannych.
Liczba poszkodowanych w katastrofie śmigłowca w centrum Londynu wzrosła do 15 osób. "Dwie osoby zginęły" - podał szef londyńskiej policji. Trzynaście osób zostało rannych, jedna z nich jest w stanie krytycznym. Szczątki helikoptera spadły na co najmniej dwa samochody i ulicę w okolicy dużego węzła komunikacyjnego Vauxhall. Jak podają służby, nic nie wskazuje na to, aby to był atak terrorystyczny.
„Widziałem śmigłowiec, który uderza w dźwig. Stałem na moście na czerwonym świetle. Helikopter zahaczył śmigłem. To było prawdopodobnie duże uderzenie, skoro dźwig się złamał” – relacjonował na antenie TVN24 Andrzej Rzoska, świadek wypadku. Jak dodał, helikopter, zanim się rozbił leciał normalnie. "Wszystko było w porządku. Słyszałem normalny odgłos pracy silnika" - mówił na antenie pan Andrzej.
Leciał dziwnie nisko
Jak dodał Maciej Woroch, reporter Faktów TVN, śmigłowiec - według Sky News najprawdopodobniej Augusta 109 - wystartował z lądowiska po drugiej stronie Tamizy. "Świadkowie mówią, że leciał dziwnie nisko" - relacjonował Woroch.
Śmigłowiec miał polecieć na południe wzdłuż Tamizy, ale z nieznanych przyczyn wleciał na małej wysokości nad drugi brzeg rzeki w dzielnicy Vauxhall. "Tam jest dużo budów i dźwigów" - powiedział reporter Faktów TVN. Helikopter zahaczył o jeden z nich i spadł w okolicy ulicy Wandsworth, tuż obok dużego węzła komunikacyjnego Vauxhall.
"To ważna droga dojazdowa do centrum Londynu, ale śmigłowiec runął na jedną z pobocznych ulic"- powiedział Woroch. "Jadąc ulicami Vauxhall można odnieść wrażenie, że nic się nie stało, w odległości kilku przecznic od miejsca katastrofy nic się nie dzieje. Ale policja zamknęła okoliczne ulice i cały czas pracuje na miejscu wypadku" - dodał.
Autor: kde/jaś