Postrzelony przez policjantów mężczyzna, który zaatakował rano funkcjonariuszy toporem masarskim, przeszedł już operację ratującą mu życie w jednym z zabrzańskich szpitali. Mężczyzna ma kilka ran postrzałowych (między innymi nóg i brzucha). Jego stan stopniowo się stabilizuje. Pierwszą informację o bójce zakończonej strzałami policjantów w Zabrzu, otrzymaliśmy od internauty o pseudonimie @Zodiacus.
Jak poinformował na antenie TVN24 reporter Jerzy Korczyński, 28-letni mężczyzna przeszedł już operację ratującą mu życie. Pacjent ma kilka ran postrzałowych, między innymi nóg, przedramienia i brzucha. Jak twierdzą lekarze, jeśli stan mężczyzny się ustabilizuje, powinien on opuścić szpital za około miesiąc. Zostanie mu wtedy postawiony zarzut napaści na policjanta, za który grozi kara do 10 lat więzienia.
Zaatakował policjanta toporem masarskim
Cała sytuacja rozegrała się w czwartek rano w Zabrzu. Marek Wypych z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu tak relacjonował przebieg zdarzenia: "Policjanci zostali wezwani do interwencji po godzinie 7 do budynku przy ul. Zaolziańskiej. Dostaliśmy zgłoszenie dotyczące mężczyzny znęcającego się nad kobietą. Do próby wylegitymowania go doszło już przed budynkiem. Mężczyzna szamotał się, pobił jednego z funkcjonariuszy, a następnie uciekł do pobliskiego sklepu. Tam poprzewracał półki sklepowe. Wdał się także w bójkę z jednym z klientów robiących zakupy. Wystraszona ekspedientka - wraz z klientem - wybiegła na zaplecze. Mężczyzna porwał z lady wielki topór masarski i z nim ruszył w stronę policjantów"
Gdy gaz nie zadziałał, policja oddała strzały
Policjanci w pierwszej kolejności użyli gazu łzawiącego, próbując obezwładnić mężczyznę. Nie przyniosło to żadnych pozytywnych rezultatów, mężczyzna nadal atakował stróżów prawa. Jeden z funkcjonariuszy został uderzony toporem, ale nie został ranny. Aby obezwładnić napastnika policjanci oddali strzały w jego kierunku. Mężczyzna został zraniony i przewieziony do szpitala w Zabrzu Biskupicach.
W sprawie wszczęto śledztwo. Prokuratorzy zbierają dowody. Mężczyzna był już wcześniej znany policji, z relacji sąsiadów wynika, że bywał nerwowy i agresywny.
Autor: ak/jaś,tka