"Szkoły nie są przygotowane do tej reformy. W szkołach brakuje miejsca oraz kadry nauczycielskiej" - uważa @Agnieszka. "Moja córka, która poszła do szkoły wieku sześć lat być może była gotowa, ale polska szkoła absolutnie nie" - dodaje @Maciej. Choć obawy przed zmianami dominują w mailach naszych internautów, to jednak zdarzają się entuzjaści zmian. "Najwięcej zależy od nauczyciela" - twierdzą. We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty wprowadzający obniżenie wieku szkolnego.
Według projektu, od 1 września 2015 r. wszystkie dzieci sześcioletnie będą miały obowiązek edukacji szkolnej, a rok wcześniej do szkoły pójdą dzieci urodzone w pierwszym półroczu 2008 r. Decyzja rządu nie przekonuje jednak rodziców z akcji "Ratuj maluchy i starsze dzieci też", którzy zapoiedzieli, że złożą w Sejmie wniosek o referendum edukacyjne m.in. właśnie ws. sześciolatków. Pod dokumentem podpisało się blisko milion osób.
Głos w sprawie obowiązku szkolnego nałożonego na sześciolatki po raz kolejny zabrali nasi internauci.
"Szkoły nieprzygotowane na sześciolatki"
Zdaniem pani @Beaty, nie każde dziecko nadaje się do szkoły w tym wieku. "Ja poszłam do szkoły jako sześciolatek, ale było to poprzedzone konsultacjami u psychologa. Poza tym, szkoły nie są przygotowane na sześciolatki (infrastruktura, pedagodzy)" - uważa internautka.
Natomiast @Iwona uważa, że w demokratycznym państwie rodzice powinni mieć wybór. "Nikt nie myśli o tym, że 6-latek w przedszkolu ma zapewnione pełne wyżywienie i opiekę podczas pobytu rodziców w pracy. W szkole po trzech godzinach zajęć dziecko zmuszone będzie przebywać w świetlicy szkolnej czyli tzw. przechowalni. Moim zdaniem problem leży tylko i wyłącznie w braku przygotowania szkół do przyjęcia małych dzieci" - wyjaśnia @Iwona.
Podobny problem zauważyła @Agnieszka. "Szkoły nie radzą sobie z przyjęciem dzieci, ponieważ mają za mało nauczycieli. Zaplecze też nie jest dostosowane do przyjęcia tylu uczniów" - opisuje @Agnieszka. Jak dodaje, placówki przyjmujące 6-latków były zmuszone wprowadzić system zmianowy. "Szkoły nie są przygotowane do tej reformy. Brakuje w szkołach miejsca oraz kadry nauczycielskiej. Szkoda, że tym razem skutkami bezmyślnej reformy, będą obciążone dzieci" - kwituje @Agnieszka.
Za dużo dzieci, za mało miejsca
Internauta @Arek w zeszłym roku sam miał dylemat, czy posłać swojego sześcioletniego syna do pierwszej klasy. "Miałem wybór i cieszę się, że dokonałem właściwego. Nie poszedł do szkoły a jeszcze raz do zerówki. Po roku syn jest na tyle dojrzały, że wiem, iż podjąłem właściwą decyzję" - przedstawia swój punkt widzenia @Arek. Jak dodaje, jego zdaniem szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. "W rejonie jest dziewięć pierwszych klas, które chodzą na trzy zmiany i jest tylko jedna świetlica, w której siedzi prawie 500 uczniów. Gdzie tu przygotowanie i zapewnienia MEN?" - pyta @Arek.
Obawy o swoją 5-letnią córkę ma pani Ewa, ponieważ jej dziecko od września idzie do zerówki. "Mam obawy o jej adaptację w szkole. Drugi problem, to ilość dzieci w rekrutacji do pierwszej klasy w przyszłym roku" - wyjaśnia @Ewa, która boi się o to, że gdy do rekrutacji staną dzieci z dwóch roczników dla jej córki zabraknie miejsca w "wymarzonej szkole".
"Najwięcej zależy od nauczyciela"
Pani Monika, mama dwójki dzieci, jest zadowolona, że posłała je do szkoły wcześniej. "Córka chodzi obecnie do drugiej klasy, szkołę rozpoczęła jako 6-latek a radzi sobie świetnie. W tym roku syn jako 6-latek poszedł do pierwszej klasy i zarówno on, jak i my rodzice jesteśmy zadowoleni" - twierdzi @Monika i dodaje, że z jej obserwacji wynika, że najwięcej zależy od nauczyciela. "Moje dzieci mają to szczęście, że ich panie, potrafią i chcą pracować z dziećmi!" - napisała @Monika.
Internautka podpisująca się nickiem @Mama83 również posłała swojego syna do szkoły, gdy ten miał sześć lat i uważa, że to był dobry krok. "Dużo z nim rozmawiałam na temat różnic między przedszkolem a szkołą. Starałam się jak najlepiej przygotować go do zmian. Syn radzi sobie bardzo dobrze, co nie oznacza, że wszystko idzie wzorowo. Nie da się uniknąć problemów, ale w porę zauważone są do rozwiązania" - wyjaśnia internautka, która - jak pisze - nie rozumie nagonki na wcześniejsze posyłanie dzieci do szkoły. Jak uważa, przez wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły nie odbiera mu się dzieciństwa. "Nie trzeba tak na to patrzeć. Można tak zorganizować dziecku czas, by tego "dzieciństwa" miał pod dostatkiem w dni wolne od nauki i po zajęciach szkolnych" - wyjaśnia @mama83.
Podobne zdanie ma @Monika, która uważa, że jeżeli dziecko nie jest w stanie się odnaleźć w szkole, to tylko dlatego, że rodzice do tego go nie przygotowali. "Teraz dzieci wychowywane są pod kloszem, wszystko im wolno, one rządzą i przez to nie znają prawdziwego życia. Urodziłam się w 1985 roku i poszłam do szkoły mając 6 lat. Byłam jedyna w klasie (a nawet w całym roczniku w szkole) i dałam radę. Nie wspominam tego czasu jako koszmar. Wszystko toczyło się normalnym torem, nie miałam problemów. Studia skończyłam razem w rocznikiem '84" - opisuje swoją sytuację @Monika.
Różnice między polskimi a zagranicznymi szkołami
Syn @Pawła poszedł do szkoły szkockiej kiedy miał 4,5 roku i uczył się w klasie, gdzie było 18-cioro uczniów. "Początki były bardzo trudne, ale z upływem czasu było tylko lepiej. Wszystko uwarunkowane jest programem jak i postawą nauczyciela" - pisze @Paweł.
Żadnych obiekcji do nowelizacji nowej ustawy nie ma również @Bogusława, mama czteroletniej dziewczynki, która od września pójdzie do szkoły... w Anglii. "Mieszkam w Anglii. Byłam w szkole, widziałam zajęcia i rozmawiałam z nauczycielami. Uważam, że córka jest gotowa, wiec i sześciolatki są gotowe. Krzywda im się nie stanie" - podkreśla mama 4-latki. Dodaje, że problem leży nie w wieku dziecka a w sposobie edukacji. "Uwierzcie mi, jest olbrzymia różnica między polską a angielską szkoła. W Polsce byłam nauczycielką i uważam, że zarówno szkoła, jak i nauczyciele nie są gotowi na sześciolatki" - przedstawia swój punkt widzenia.
Internautce @Katarzynie nowy pomysł się nie podoba i nie ze względu na perspektywę utraty dzieciństwa przez dziecko, jednak dlatego, że polskie szkoły nie są przygotowane na taką reformę. "Mieszkałam jakiś czas w Wielkiej Brytanii i widziałam, jak tam to wyglada - dzieci rozpoczynają naukę już w wieku pięciu lat, ale mają osobne wydzielone miejsca na naukę. Uczą się przez zabawę, nie dzwigają 10-15 kilogramowych tornistrów a szkoły mają prawie pod domem i nie muszą dojeżdżać po kilkanaście kilometrów. Ich nauka rozpoczyna się o 9 rano i nie muszą wstawać o 6:30, żeby zdążyć na autobus" - wylicza różnice @Katarzyna.
"Może to tylko strach rodziców i nauczycieli?"
"Czemu nasze polskie sześciolatki mieszkające z rodzicami za granicą są gotowe podjąć naukę i dają sobie radę, a te w kraju już nie?" - pyta @Marzena, która posłała swojego syna do szkoły, gdy ten miał sześć lat. "Może to tylko strach rodziców i nauczycieli?" - zastanawia się @Marzena. "Pamiętam strach nauczycielki, ponieważ moje dziecko było młodsze"- dodaje. Zdaniem @Marzeny, gdy już każdy sześciolatek zacznie naukę w pierwszej klasie różnica wiekowa nie będzie tak widoczna. "Będzie tak jak jest teraz - są dzieci ze stycznia i z grudnia tego samego roku, a czy to nie jest prawie rok różnicy" - podsumowuje internautka.
Internautka @Emilia 6-latkom w szkole mówi zdecydowane "tak", ponieważ sama posłała syna w tym wieku do szkoły i widzi, że to była dobra decyzja. "Syn odnalazł się w nowym środowisku bez najmniejszego problemu, choć w klasie było tylko dwoje 6-latków. Przeszedł wcześniej badania psychologiczne wskazujące na to, że zmarnuje rok, jeśli do szkoły nie pójdzie. Sam twierdzi, że "to super", że poszedł do szkoły wcześniej. Spójrzmy na inne kraje europejskie tam sześciolatek w szkole to norma" - napisała na Kontakt 24 @Emilia.
"Moja córka była gotowa, ale szkoła nie"
Kwestię gotowości szkół na sześciolatki porusza w swoim komentarzu także @Maciej, ojciec dwójki dzieci. Jedno z nich posłał już do pierwszej klasy w wieku sześciu lat i uważa, że to był błąd. "Przeprowadziliśmy wszelkie niezbędne badania: na inteligencję, na dojrzałość emocjonalną, na tzw. gotowość szkolną. Moja córka być może była gotowa, ale polska szkoła absolutnie nie" - pisze @Maciej i uważa, że winna jest organizacja życia szkolnego sześcioletniego dziecka. "Zderzenie malucha na korytarzu z dziećmi chociażby z III klasy, czy fakt, iż w jednej grupie są dzieci w wieku 6 i 7 lat, o całkowicie różnym, mimo tylko roku różnicy, podejściu do życia, szkoły, zabawy itp., spowodował u dziecka spore kłopoty z adaptacją" - wylicza internauta @Maciej i dodaje, że drugiego dziecka z pewnością nie pośle w tym wieku do szkoły.
Autor: aolsz//tka