Z dzieckiem stał nad przepaścią, potem siedział na drzewie. Bo "zapłacił za bilet osiem złotych i mu wolno"
- Jeden z turystów, pomimo ostrzeżeń, miał w nosie pomniki przyrody czy bezpieczeństwo dzieci i swoje. Najpierw poza barierki na skraj 300 metrowego urwiska wyciągnął swoje dziecko, a następnie sam zasiadł nad urwiskiem na drzewie – relacjonował pan Jarosław.
Jak zaznaczył internauta, inni turyści ostrzegali mężczyznę, że to co robi jest niebezpieczne i że nie powinien schodzić ze szlaku. Ten jednak odpowiadał, że "on nie jest człowiekiem, zapłacił za bilet osiem złotych i jemu wolno".
"Skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne"
O sytuację opisywaną przez pana Jarosława zapytaliśmy w dziale udostępniania Pienińskiego Parku Narodowego. - Coraz częściej obserwujemy turystów zupełnie niezdających sobie sprawy z wyjątkowości odwiedzanego miejsca, hałaśliwych, roszczeniowych i agresywnych – ocenił Adam Rusek z PPN.
Jak tłumaczył przedstawiciel parku, często zdarza się, że turyści wychodzą za barierki, niszcząc przy tym korzenie sosen reliktowych i wydeptując rośliny naskalne na Sokolicy. - Jednak tak skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne zachowania, jak turysty na zdjęciach zdarzają się rzadko. Pod tymi sosnami jest 300-metrowa przepaść – podkreślił Adam Rusek.
W chwili zdarzenia na szczycie Sokolicy nie było pracowników parku. - Straż parku upomina lub daje mandaty osobom niszczącym przyrodę i łamiącym prawo, jednak nie jest możliwe, by patrole były w każdym miejscu jednocześnie. Przy obecnie trudnej sytuacji finansowej Parku nie możemy zatrudnić dodatkowych osób do pilnowania porządku i bezpieczeństwa na szlakach – tłumaczył nasz rozmówca.
Dlatego, jak przyznał, nieodpowiedzialnego turysty najprawdopodobniej nie da się już ukarać.