Szczęśliwy finał poszukiwań 44-latka z DPS-u w Jasieńcu (woj. lubuskie). Po kilkunastu godzinach mężczyzna odnalazł się w sąsiedniej miejscowości, gdzie wszedł na teren jednej z posesji i miał poprosić o herbatę. Pierwszą informację w tej sprawie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Mężczyzna się odnalazł. Przebywa w szpitalu, w Międzyrzeczu - poinformowała tuż po godz. 9 sierż. sztab. Karolina Przybyłowicz z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.
Był w sąsiedniej miejscowości
Jak dodała, 44-latka znaleziono w pobliskiej miejscowości - Sierczynku. - Jeden z mieszkańców poinformował policję, że na jego posesję wszedł nieznany mężczyzna. Wczoraj widział mnóstwo patroli policji, więc domyślił się, że kogoś szukamy - relacjonowała.
Jak sprecyzował st. sierż. Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, 44-letni mężczyzna, miał poprosić mieszkańca posesji o herbatę, a następnie zaczął się oddalać.
Policjanci byli niedaleko i szybko pojawili się na miejscu. Tam zauważyli zaginionego 44-latka. Nie wiadomo, gdzie był od wtorkowego popołudnia.
Nie pierwsze takie wyjście
Jak przekazał redakcji Kontaktu 24 dyżurny KPP w Międzyrzeczu, 44-latek miał amputowane palce u prawej nogi z powodu odmrożenia, do którego doszło podczas wcześniejszego wyjścia z DPS-u. - W ostatnich latach policja szukała go dwukrotnie - uzupełnił policjant.
Mężczyzna wyszedł z Domu Pomocy Społecznej w Jasieńcu około godz. 15 we wtorek. Jak podał dyżurny międzyrzeckiej policji, do godziny 23 w akcji brało 48 policjantów, pies tropiący, quady i policyjny helikopter wyposażony w kamerę termowizyjną. Łącznie w poszukiwaniach mężczyzny zaangażowało się 70 policjantów, 20 strażaków i strażacy leśni. W nocy mężczyzny poszukiwały cztery dwuosobowe patrole policji.
Autor: mz,ank/popi