Auto Służby Ochrony Państwa brało udział w wypadku pod Warszawą. Przedstawiciel służb zaznacza, że w kolumnie "nie było osób ochranianych" a funkcjonariusze używali "sygnałów świetlnych i dźwiękowych". Dwoje dzieci z drugiego, cywilnego pojazdu zostało przewiezionych do szpitala. Nagranie z miejscowości Zakręt pod Warszawą otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do wypadku doszło w miejscowości Zakręt. - Zderzyła się cywilna toyota oraz BMW należące do Służby Ochrony Państwa, które jechało od strony Lublina - relacjonował Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl.
Szczegóły wyjaśni policja
Reporter dodał, że w BMW wystrzeliły poduszki. - Ma uszkodzony lewy bok. Z kolei toyota ma rozbity przód - opisywał. Bogusław Piórkowski, rzecznik Służby Ochrony Państwa potwierdził w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że w kolizji brało udział auto rządowe, które jechało w kolumnie. - Nie było tam osób ochranianych. Szczegóły zdarzenia wyjaśni policja, która jest już na miejscu - mówił i zaznaczał, że funkcjonariusze używali sygnałów świetlnych i dźwiękowych.
- Dlaczego - skoro w kolumnie nie przebywały osoby chronione - sygnały zostały włączone? - pytamy rzecznika. - Mamy takie możliwości - odpowiadał Piórkowski, dodając, że był to "przejazd szkoleniowy".
Dzieci w szpitalu
Anna Kędzierzawska z wydziału prasowego komendy stołecznej początkowo podawała, że nikt nie został ranny. Później poinformowała jednak, że dwoje dzieci z toyoty przewieziono do szpitala. - Kierowcy byli trzeźwi - dodała.
- Według ustaleń kolumna SOP poruszająca się w sposób prawidłowy wjechała na skrzyżowanie w momencie zmiany światła na czerwone, wtedy doszło do zderzenia z innym samochodem – powiedział kilka godzin później w TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. - W momencie, kiedy zmieniło się światło, pierwszeństwo posiadały już inne pojazdy, dlatego policjanci zdecydowali o nałożeniu mandatu karnego na kierującego pojazdem uprzywilejowanym. Winnym zdarzenia został uznany kierujący pojazdem SOP – dodał w TVN24 Sylwester Marczak.
Autor: kz/r