Policja w Bystrzycy Kłodzkiej (woj. dolnośląskie) bada sprawę wymarcia 42 pszczelich rodzin. Jak szacuje jeden z pszczelarzy to około dwóch milionów owadów. Wstępnie wykluczono chorobę, natomiast poszkodowani pszczelarze podejrzewają otrucie. Informację o tej sprawie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Nie ma drugiego stworzenia na świecie, od którego jesteśmy tak zależni - powiedział pan Henryk, jeden z trzech pszczelarzy, którzy pod koniec ubiegłego tygodnia odkryli, że ich pszczoły wymarły. Wędrowni pszczelarze od kilku lat przyjeżdżają ze swoimi ulami do Nowego Waliszowa koło Bystrzycy Kłodzkiej (woj. dolnośląskie), gdzie stacjonują na polach. Ich ule położone były od siebie w odległości około 10 metrów. Jak oszacowali, zginęło około 42 pszczelich rodzin.
Ponad dwa miliony owadów
- Możemy liczyć, że w każdej rodzinie było od 50 do 60 tysięcy owadów. Wymarły ponad dwa miliony pszczół - oszacował pan Henryk.
Poszkodowani pszczelarze przypuszczają, że owady mogły zostać celowo otrute .
- Gdyby było to zwykłe zatrucie pestycydami, liczba wymarłych pszczół nie byłaby tak wielka - powiedział pszczelarz. Sprawę zgłosili policji.
Policja: wykluczono chorobę
Jak powiedział Krzysztof Bal z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku, policja bada okoliczności wymarcia 42 pszczelich rodzin. - Prowadzone są badania toksykologiczne, na podstawie których zostanie stwierdzone, jaka była przyczyna ich wymarcia. Poszkodowanych zostało trzech pszczelarzy. Wstępnie wykluczono chorobę owadów - powiedział policjant.
Poszkodowani pszczelarze zajmują się obecnie utylizacją pszczół i uli. Pszczelarz, który stracił niemal wszystkie owady, w sumie 29 rodzin, przekazał nam nagranie przedstawiające rozmiar jego strat.
Autor: ak/sk