Płytka Wisła w Warszawie odkrywa skarby, które przeleżały na dnie rzeki 350 lat. Wyjątkowo niski poziom wody ułatwia pracę archeologom, którzy z dna rzeki wydobywają rabunek zatopiony podczas najazdu Szwedów w XVII wieku. Wśród skarbów są między innymi marmurowe posadzki, schody i balustrady. Nad Wisłą była Reporterka24 AKujawska, która uwieczniła na zdjęciach niektóre z odkrytych przez rzekę przedmiotów.
"Wszystkie znalezione przez nas rzeczy pochodzą z obrabowanych przez Szwedów w trakcie Potopu w XVII wieku rezydencji królewskich i pałaców" - powiedział Marcin Jamkowski, nurek, reżyser filmu "Uratowane z Potopu". Wydobywanie skarbów ułatwia wyjątkowo niski stan wody w Wiśle. Znaleziska pochodzą z zatopionych szkut szwedzkich. "Wiemy z przekazów archiwalnych, że kilka szkut szwedzkich, przynajmniej jedna z nich w 1655 r. lub w 1656 r. zatonęły w tym miejscu" - powiedział w rozmowie z PAP dr Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Dodał, że szkuty mogły rozbić się na mieliźnie lub o kamień, lub zatopili je sami Szwedzi, wiedząc, że niski stan wody nie pozwoli przewieźć zrabowanych przedmiotów. Część fontanny, nadproża, posadzki "Do tej pory wiedzieliśmy o grabionych przez Szwedów archiwach, dziełach sztuki, obrazach, rzeźbach. Natomiast nikt nie przypuszczał, że rabowane były także takie elementy jak posadzki, schody, balustrady, nawet cała klatka schodowa" - powiedział Kowalski. "Mamy część fontanny, ogromne, kilkusetkilogramowe nadproża, fragmenty z dekoracją z herbem wazowskim" - dodał.
Ile procent zatopionych skarbów udało się już wyłowić, trudno jednoznacznie stwierdzić. "Przyjmujemy, że jedna szkuta mogła przewozić kilkadziesiąt ton towarów: 20, 30, być może nawet do 40 ton. Sumując wszystkie dotychczasowe znaleziska, nadal nie uzbierało się 20 ton" - powiedział Kowalski. Czytaj też na tvnwarszawa.pl
Autor: kde//tka