Upadek 20-metrowej sosny i moment jej zderzenia z samochodem zarejestrował kamerą zainstalowaną w aucie pan Grzegorz. Wszystko stało się tak szybko, że nie był on w stanie w żaden sposób zjechać z linii upadku drzewa. "To cud, że nikomu nic się nie stało" - komentuje zdarzenie policja.
Do zdarzenia doszło 9 czerwca ok. godz. 14 na drodze krajowej nr 17 na trasie z Wiązowny do Warszawy (niedaleko Góraszki).
"Nic nikomu się nie stało, żadnego siniaka ani zadrapania. Ja jechałem sam. Samochodem, który uderzył w drzewo, jechało dwóch panów w wieku ok. 50 lat. Za mną jechał fiat, a w nim rodzice z czwórką dzieci. Fiat, żeby nie uderzyć w mój tył, wjechał do rowu” - pisał pan Grzegorz.
Opel wjechał w sosnę
Choć od zdarzenia minęło już trochę czasu, policja dobrze je pamięta. "Opel kierowany przez mieszkańca Warszawy z niewiadomych przyczyn zjechał z drogi i przewrócił 20-metrową sosnę. Przed upadającym pniem zdążył przejechać jeszcze jeden kierowca opla, ale jadący chryslerem już nie miał tyle szczęścia" - powiedział podkom. Jarosław Sawicki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Otwocku.
Jak dodał, sytuacja ta może być sygnałem dla kierowców, by nawet gdy warunki atmosferyczne na to nie wskazują - zachowywać ostrożność na odcinkach dróg prowadzących przez tereny leśne. "To cud, że nikt nie został ranny" - podkreślił.
Autor: ap/aw