Na południu Wielkiej Brytanii panuje powódź. Jest ona skutkiem głębokiego niżu, który od poniedziałku psuł pogodę na Wyspach. W piątek kolejny niż nadciągnął z Atlantyku. Silnie wieje w górach w Szkocji, niebezpiecznie zrobiło się również w Irlandii. Zdjęcia z zalanej miejscowości Maidstone (hrabstwo Kent) w Anglii zamieściła Reporterka 24.
W czwartek Agencja Środowiska ostrzegała Brytyjczyków przed powodziami, które mogą zagrozić mieszkańcom południowej części kraju. Kilka rzek Wielkiej Brytanii przekraczyło stany alarmowe, a w wielu miejscach południowej Anglii doszło do powstania rozległych powodzi.
Jeszcze w czwartek rano obowiązywały 83 ostrzeżenia przeciwpowodziowe. Większość z nich dotyczyło południowo-wschodniej i południowo-zachodniej Anglii. Jak wynika z doniesień służb ratunkowych, około 1 tys. budynków w tej części kraju zostało zalanych, a w czwartek władze postanowiły ewakuować 11 osób.
Bez wody prądu i internetu
Powódź utrudnia też przywracanie energii elektrycznej. Jak informowały brytyjskie media, około południa nadal ponad 13 tys. budynków było pozbawionych dostępu do prądu. Specjaliści obawiają się, że prace mogą przedłużyć się do przyszłego tygodnia. Towarzystwo Sieci Energetycznej podaje, że najtrudniejsza jest sytuacja w hrabstwach: Kent, Sussex i Surrey (południowo-wschodnia Anglii). "Praca, jaką muszą wykonać inżynierowie, jest znacznie utrudniona przez szkody wywołane przez ostatnie nawałnice - zalane i zablokowane drogi dodają nam sporo utrudnień" - wyjaśnił rzecznik Towarzystwa Sieci Energetycznej. Tysiące ludzi od wtorku żyje bez prądu. "Nie ma ciepłej wody, kąpieli, światła, telewizji, internetu... Jest nam zimno" - relacjonował mieszkaniec hrabstwa Sussex. CZYTAJ RÓWNIEŻ NA TVNMETEO.PL
Kolejny niż psuje pogodę
Znad Atlantyku nadciągnął kolejny niż. Sztormowa pogoda daje się we znaki w kilku hrabstwach Republiki Irlandii. Najbardziej niebezpiecznie zrobiło się w miastach: Clare, Galway, Kerry, Mayo, Waterford oraz Wexford, gdzie od czwartku obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia tzw. czerwone pogotowie.
Irlandzki urząd meteorologiczny nie przewiduje odwołania alarmu przed godz. 15.00 w piątek.
Siła wiatru sięga 55-75 km/godzinę, a w porywach 90-120 km/godzinę. W niektórych miejscowościach nadmorskich na zachodnim wybrzeżu dochodzi nawet do 140-150 km/godz. Wysoka fala stwarza zagrożenie podtopieniami.
Dla kierowców największym niebezpieczeństwem są powalone drzewa, a w Cork dodatkowo oblodzone drogi. Odwołanych zostało wiele lotów. Połączenia z Wrocławia do Cork zostały przekierowane do Shannon.
Z kolei jak mówił o godz. 6.30 prezenter TVN Meteo Tomasz Wasilewski, w górach w Szkocji wiatr przekracza 180 km/h, na nizinach prędkości sięgają ok. 130-150 km/h. Czytaj więcej na tvnmeteo.pl.
Autor: js, kt/map