Strażakom udało się wyciągnąć wóz, który rano ugrzązł w polu w Wieleniu (woj. wielkopolskie), kiedy jechał do zalanego domu. O sprawie poinformował nas @Max. "Około trzy godziny trwała akcja wyciągnięcia wozu, jednak zakończyła się niepowodzeniem" - informował internauta. W końcu sprowadzono jednak odpowiedni sprzęt i uwolniono zablokowana jednostkę.
Stan alarmu powodziowego w Wieleniu ogłoszono w środę. Woda na Noteci podnosi się ze względu na zator lodowy, który powstał w okolicach mostu kolejowego w odległym o kilka kilometrów Drawsku.
"Umacniamy wały i budujemy zaporę, która ma obronić miasteczko, gdyby woda w Noteci w dalszym ciągu przybierała" - powiedział dziś w rozmowie z PAP aspirant Daniel Przewoźniak z wielkopolskiej straży pożarnej. Woda w Noteci przybiera o ok. 0,5 cm w ciągu godziny.
Strażacy stracili wóz
Woda już zalała kilka gospodarstw i miejsc (m.in. park). Do niektórych domostw trzeba było zbudować tymczasowe dojścia. Wielka woda nie oszczędziła również strażaków, którzy zakopali się rano swoim wozem na jednym z pól. Jak usłyszeliśmy w Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Czarnkowie, po południu udało się wyciągnąć wóz z zalanego pola.
Wysadzą zator?
Jak podaje radio Merkury, śryżowo-lodowy zator na Noteci urósł już do dziesięciu kilometrów, ale nadal nie wiadomo, czy na miejsce zostaną sprowadzeni saperzy. Decyzję o ewentualnym wysadzeniu zatoru ma podjąć Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Decyzja o wysadzeniu jest bardzo ryzykowna (może to grozić zniszczeniem śluzy w pobliżu Wielenia).
Na razie bez ewakuacji
"Mamy zapewnioną pomoc i sprzęt specjalistyczny, w tej chwili nie zachodzi potrzeba ewakuacji ludzi. Występują podtopienia piwnic i zalane są ulice wzdłuż biegu starej Noteci. Nad bezpieczeństwem ruchu w tych miejscach czuwa policja" - zapewnił PAP burmistrz Wielenia Zbigniew Stochaj.
Autor: pś//tka