70 tysięcy uczestników wystartowało w niedzielę w charytatywnym biegu Wings for Life World Run. Wydarzenie odbyło się łącznie w 35 miejscach, także w Poznaniu. Zasady były nietypowe. Zawodnicy nie biegli do mety, lecz uciekali przed nią na wyznaczonej trasie. Zdjęcia z imprezy otrzymaliśmy na Kontakt 24 od Reporterów 24.
Poznań po raz drugi gościł uczestników "Wings For Life World Run" i był jedną z 35 lokalizacji na całym świecie, gdzie toczyła się rywalizacja. Około 70 tysięcy zawodników wystartowało m.in. w Melbourne, Kapsztadzie, Brasilli, Dubaju, Bukareszcie, Bratysławie czy Monachium.
We wszystkich krajach start wyznaczono na godz. 11.00 czasu UTC, czyli o 13 czasu polskiego. Na innych kontynentach uczestnicy zaczynali bieg często jeszcze przed świtem, niektórzy już po zachodzie słońca. Hasło przewodnie zawodów to "biegniemy dla tych, którzy biec nie mogą" – bowiem całkowity dochód z imprezy będzie przeznaczony na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym.
Wyjątkowy bieg
Wyjątkowość "Wings For Life World Run" polega na tym, że jest to bieg bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników był samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami. Każdy z biegaczy, który został dogoniony przez auto, kończył zawody i schodził z trasy. Za kierownicą samochodu pościgowego ponownie zasiadł Michał Kościuszko. Największym wyzwaniem dla kierowcy rajdowego było utrzymanie równego tempa – 15 km/h. Po każdej kolejnej godzinie przyspieszał o kilometr, a po trzech godzinach musiał jechać już 20 km/h.
Polska edycja zakończyła się po 4,5 godzinnym biegu. Wygranym jest Bartosz Olszewski. Światowym zwycięzcą został Etiopczyk Leamawork Ketema.
Źródło: PAP