Hiszpanie jak co roku hucznie obchodzą święto ku czci św. Fermina. Nieodłącznym elementem fiesty jest szaleńcza encierro, czyli gonitwa z bykami po zamkniętej, 848-metrowej ulicznej trasie w Pampelunie. Piątek przyniósł kolejnych rannych. Zdjęcia i filmy z areny, gdzie kończy się bieg, otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Każdego roku tysiące poszukujących mocnych wrażeń ludzi, trzymając w dłoniach jedynie zwinięte w rulon gazety, wychodzi na ulice Pampeluny, aby na około 850-metrowej trasie uciekać przed rozjuszonymi bykami.
Wśród śmiałków można znaleźć mieszkańców Pampeluny, którzy bardzo często biorą dzień wolny od pracy, a także obcokrajowców. Do miasta zjeżdżają m.in. Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy czy Włosi.
Uciekający przed bykami mają na sobie też tradycyjny baskijski strój - białe koszulki i spodnie, a także czerwone apaszki i opaski, co widać na filmach przesłanych na Kontakt 24 przez Reportera 24.
Bieg kończy się na arenie, gdzie zwierzęta giną z rąk torreadorów. Wieczorem mięso zwierząt serwowane jest w miejscowych restauracjach.
19 osób rannych
Podczas gonitw nie brakuje też niebezpiecznych momentów. W piątkowej gonitwie ranne zostały dwie osoby. Doznały one urazu łokcia, jedna z nich została przewieziona do szpitala. Od wtorku poszkodowanych zostało w sumie 19 osób, z czego cztery - dwóch Amerykanów, Australijczyka i Brytyjczyka - zwierzęta ugodziły rogami. Wszyscy trafili do szpitala. Ich życiu nic nie zagraża.
Tradycja fiesty w Pampelunie sięga XVI wieku. Święto obchodzone jest zawsze między 6 a 14 lipca. Uroczystości i zabawy z tej okazji rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w powieści "Słońce też wschodzi".
Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami w Pampelunie śmierć poniosło 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.
Obrońcy praw zwierząt od lat walczą o zaprzestanie gonitw.
Autor: ank//tka / Źródło: PAP, Kontakt24