W Mołdawii trwają protesty po zaprzysiężeniu rządu prounijnego premiera Pavla Filipa. Na ulicach Kiszyniowa demonstrację nagrał pan Robert, a film przysłał na Kontakt 24. - Widać i czuć napięcie - komentuje Reporter 24.
Tysiące ludzi protestuje przeciwko zatwierdzeniu Pavla Filipa na premiera Mołdawii. Liczące 3,5 mln mieszkańców państwo, nie miało rządu od 29 października ubiegłego roku, gdy na skutek wotum nieufności i oskarżeń o korupcję padł rząd Valeriu Streleta.
Uroczystość zaprzysiężenia premiera odbyła się w nocy ze środy na czwartek, nie wpuszczono na nią dziennikarzy. Demonstracje rozpoczęły się już w środę wieczorem. Tysiące ludzi zebrały się przed mołdawskim parlamentem, a kilkunastu demonstrantów sforsowało policyjny kordon i wdarło się do budynku.
Protestujący skandowali hasła "Odwołać głosowanie", "Złodzieje" i domagali się przyspieszonych wyborów. Według mołdawskich mediów policja użyła gazu łzawiącego. W starciach lekkie obrażenia odniosło 15 osób.
"Wystarczy iskra"
Protesty pod rządowymi budynkami w Kiszyniowie nie ustają. Na ulicach stolicy nadal pojawiają się tysiące demonstrantów. - Miałem szczęście widzieć na własne oczy kijowski Majdan w 2004 roku i atmosferę tutaj porównałbym właśnie do tej z Kijowa - relacjonuje pan Robert.
- Ludzie wykrzykują na przemian "ojczyzna" i "precz z mafią" przed parlamentem. Jest scena, puszczają muzykę, a na ulicach Kiszyniowa jest totalny paraliż. Przy moim hotelu stacjonuje policja, która jest dość brutalna wobec ludzi chcących wydostać się z kordonu - dopowiada Polak, który przebywa w Kiszyniowie służbowo. - Widać i czuć napięcie. Tak naprawdę wystarczy iskra i będzie tutaj masakra - mówi zdecydowanie.
Od wielu miesięcy
Pavel Filip, minister ds. technologii i łączności w poprzednim gabinecie, to pierwszy z trzech kandydatów zaproponowanych przez prezydenta, który zyskał aprobatę parlamentu. Podczas głosowania w środę deputowani przegłosowali, przy bojkocie opozycji, kandydaturę Filipa oraz utworzenie nowego rządu. Demonstranci widzą w Filipie zaufanego współpracownika wpływowego oligarchy Vlada Plahotniuca, którego oskarżają o korupcję na wielką skalę.
Prezydent Timofti odmówił wcześniej desygnowania Plahotniuca na premiera. Zdaniem przeciwników Filipa, będzie on tylko marionetką w rękach wpływowego sojusznika.
Protesty przeciw władzom w Mołdawii utrzymują się od wielu miesięcy z powodu odkrytej w kwietniu 2015 roku afery polegającej na wyprowadzeniu z mołdawskich banków, w niewyjaśniony do dziś sposób, ponad 1,5 mld dolarów.
Autor: sc/popi / Źródło: PAP/Kontakt 24