Od poniedziałku trwa strajk okupacyjny pracowników firmy "Protektor" w Lublinie. Prowadzone we wtorek rozmowy pomiędzy związkowcami a przedstawicielami spółki na nie przyniosły żadnych rezultatów. Pracownicy "Protektora" w proteście przeciwko likwidacji lubelskiego oddziału firmy i związanym z tym zwolnieniem ponad 140 pracowników, wdarli się w poniedziałek na teren zakładu. Blisko 40 osób wciąż okupuje budynek firmy. Zdjęcia przesłał na skrzynkę Kontaktu 24 internauta @Piotr.
Protest pracowników zakładu Protektor - specjalizującego się w produkcji obuwia dla wojska i policji - rozpoczął się w poniedziałek rano. Wszystko z powodu decyzji o zamknięciu zakładu w Lublinie, która zapadła 29 grudnia. Dzień później wypowiedzenia za pośrednictwem kuriera otrzymały 142 osoby.
Władze spółki tłumaczą, że zakład w Lublinie od dawna nie przynosił zysków. Jak poinformował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 doradca zarządu Wojciech Kądziołka, w 2010 roku firma miała ponieść straty w wysokości 2,8 mln złotych, a w roku 2011 po trzech kwartałach – 1,3 mln złotych.
"Protektor kłamie, oszuści i złodzieje"
Blisko 100 spośród ponad 140 zwolnionych osób zgromadziło się w poniedziałek przed bramą budynku. Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami "Pracę obiecali, wypowiedzenia dali", "Chcemy pracy i godnej płacy", "Protektor kłamie, oszuści i złodzieje".
Chcąc dostać się do środka zakładu, protestujący sforsowali barierki i przeszli przez bramę. Części zgromadzonych siłą udało się wejść do budynku, by - jak twierdzą - zabrać swoje rzeczy. "Tam jest majątek związkowy" - mówiła w rozmowie z PAP szefowa zakładowej organizacji OPZZ Jolanta Wojciechowska.
Chcą po 2 tysiące za każdy rok pracy
Pikietujący zamknęli likwidatora w sklepie zakładowym i zapowiedzieli, że go nie wypuszczą. Po kilku godzinach mężczyzna odzyskał wolność i wrócił na teren fabryki.
Protestujący domagają się realizacji swoich postulatów (między innymi wypłacenia zwolnionym osobom dodatkowej odprawy w wysokości 2 tysięcy złotych za każdy przepracowany rok).
Jak zapewnił Wojciech Kądziołka, każdy ze zwalnianych pracowników zakładu, tytułem odprawy i odszkodowania otrzyma równowartość sześciu pensji.
Autor: kde,mmt//ja