Według warszawskiej straży miejskiej, kierowca fiata popełnił dwa wykroczenia w odstępie trzech sekund. Problem w tym, że fotoradary, które zrobiły zdjęcia, są oddalone od siebie o... dwa kilometry. Pierwszy sygnał o tej sytuacji otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Straż miejska wysłała do pana Piotra dwa pisma. Wynika z nich, że strażnicy "ujawnili przy użyciu urządzenia rejestrującego" dwa wykroczenia. Oba zostały popełnione tym samym fiatem.
Dwa mandaty
Pierwsze z nich zarejestrował fotoradar stojący przy Wybrzeżu Kościuszkowskim przy skrzyżowaniu z Karową. 15 listopada 2014 o godzinie 22:49:56 kierowca fiata, którego rejestracja zaczyna się od liter WJ, przekroczył prędkość o 45 km/h. Jeżeli właściciel przyznałby, że to on kierował samochodem, zapłaciłby 300 złotych mandatu, a na jego konto powędrowałoby 8 punktów karnych. Z wysłanego kolejnego dnia pisma straży miejskiej wynika, że 15 listopada 2014 roku, o godzinie 22:49:59 ten sam samochód znów przekroczył prędkość. Zdjęcie zrobiło urządzenie stojące na ul. Słomińskiego przy moście Gdańskim. Oba fotoradary dzieli w prostej linii około 2 kilometrów, a zdjęcia zostały wykonane w odstępie 3 sekund. Żeby dojechać z jednej lokalizacji w drugą, trzeba by pokonać trzy razy dłuższą trasę. A kara znów dotkliwa: 200 złotych i 4 punkty.
Straż miejska bada sprawę
O komentarz w tej sprawie portal tvnwarszawa.pl poprosił Monikę Niżniak, rzeczniczkę stołecznej straży miejskiej. - Od 2012 roku, kiedy warszawska straż miejska wprowadza na stołecznych drogach systemy fotoradarowe, nie odnotowano tego typu sytuacji - stwierdziła. - W tej sprawie zostały wszczęte czynności sprawdzające przez administratora bezpieczeństwa systemów informatycznych - poinformowała Niżniak. Jak dodała, "warszawskiej straży miejskiej zależy na tym, aby jakość realizowanych przez formację czynności była na jak najwyższym poziomie, stąd zostaną podjęte wszystkie możliwe kroki, aby wyeliminować w przyszłości możliwość wystąpienia tego typu sytuacji".
Autor: wp