W piątek wieczorem w jednej z największych rzeźni w Niemczech (w miejscowości Rheda-Wiedenbruck) doszło do wycieku amoniaku. Do szpitali trafiło około 20 osób. Wśród poszkodowanych jest też Polka, jednak - jak się dowiedzieliśmy od polskiego konsula w Kolonii - kobieta wyszła już ze szpitala.
W zakładzie, w trakcie wycieku, znajdował się inny pracownik z Polski, i to właśnie on zrelacjonował nam szczegóły tego zdarzenia.
Jak wynika z relacji naszego rozmówcy, o godzinie 22:10, 20 minut przed końcem zmiany, pracownicy zostali poproszeni o opuszczenie budynku. Okazało się, że na miejscu są już służby ratunkowe. Pracownicy medyczni, ubrani w ochronne kombinezony, wynosili z budynku rannych, którzy helikopterami byli odtransportowywani do szpitali.
Ci, którzy byli w stanie wyjść o własnych siłach, zostali poddawani dokładnym procedurom medycznym i odkażającym. Każdy z nich otrzymał też imienny dokument od służb medycznych, w którym musiał opisać odniesione obrażenia. Informujący nas o zdarzeniu polski pracownik rzeźni słyszał, że wyciekło aż 20 ton amoniaku.
W czasie wycieku na terenie zakładów znajdowało się prawie 200 pracowników. "18 osób trafiło w piątek do szpitali, cztery z nich w ciężkim stanie. W tym momencie w szpitalach przebywa już tylko osiem osób, wszystkie czują się już lepiej i jeszcze wieczorem mają zostać wypisane" - powiedział nam polski konsul w Kolonii Zbigniew Burdzy. Jak dodał, wśród poszkodowanych jest jedna Polka (kobieta została już wypisana ze szpitala).
Jak podaje niemiecki portal www.nw-news.de trująca substancja wydostała się z systemów chłodni, która była w trakcie remontu. Wyciek udało się zatamować, jednak duża ilość amoniaku zdążyła przedostać się do atmosfery.
Autor: ad/jaś,tka