"Pod przychodnią Attis na Górczewskiej w Warszawie czekają tłumy starszych ludzi oczekujących na przyjęcie do lekarza. Kolejka ma co najmniej 500 metrów długości i ciągle się powiększa. Wielogodzinne czekanie na pewno nie będzie miało pozytywnych skutków" - pisze do redakcji Kontaktu 24 internautka @magdakm. "To nie jest problem wyłącznie naszej placówki, ale całego NFZ-u" - ripostuje przedstawiciel przychodni.
Jak informuje tvnwarszawa.pl, pierwsi pacjenci ustawili się przed przychodnią na Górczewskiej już o 3 nad ranem. Wszystko po to, by zapisać się do lekarzy specjalistów. Zapisy prowadzone w myśl zasady "kto pierwszy ten lepszy" spowodowały, że wiele osób (bojąc się, że zabraknie dla nich miejsc) ustawiło się w gigantycznej kolejce. Jak twierdzą nie udało im się zapisać przez telefon, bo "do przychodni ciężko się dodzwonić".
Pacjenci czekają, lekarze rozkładają ręce
"To skandal, trzy godziny już czekamy. A dzisiaj jest pierwszy dzień zapisów do wyczerpania. Starzy ludzie o kulach stoją od godz. 6 rano" - burzą się pacjenci w rozmowie z tvnwarszawa.pl i potwierdzają, że na darmo próbowali zarejestrować się przez telefon.
"To nie jest problem wyłącznie naszej placówki, ale całego NFZ-u. Wprowadzony zostały limitowany dostęp do specjalistów, więc nie ma nieograniczonej możliwości zapisu. Jeżeli NFZ nic nie zmieni, to kolejki będą" - odpowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl Wiktor Masłowski, dyrektor przychodni (niegdyś wiceminister w rządzie Marka Belki).
Autor: mmt, kde///tka