10 osób, które wróciły do Polski po pożarze autobusu na Słowacji (w drodze na wypoczynek do Turcji), może uznać swoje wakacje za zmarnowane. W wyniku sobotniego pożaru w miejscowości Dolny Kubin, trzy osoby trafiły do pobliskiego szpitala. Autobus spłonął doszczętnie. Przewoźnik zaznacza, że autobus był po przeglądzie i po kontroli policji, która zezwoliła na dalszą podróż. Zdjęcia z miejsca zdarzenia zamieścił w serwisie Kontaktu 24 internauta @reri.
Relację pożaru polskiego autobusu na Słowacji przesłała do nas również @Agnieszka, której siostra i dwie siostrzenice brały udział w wycieczce z Warszawy do Turcji. "Tuż po przekroczeniu granicy słowackiej, na wysokości miejscowości Dolny Kubin - Rużonberok 20 sierpnia w sobotę około godziny 18 autobus zaczął się dymić, a z tyłu pokazał się ogień. Wszyscy pasażerowie zdołali uciec, autobus spalił się doszczętnie, a część turystów straciła bagaże i dokumenty (w tym pilot wycieczki). Kilka osób, w tym moja siostrzenica, trafiło do szpitala" - opisuje internautka.
Z informacji przekazanych przez @Agnieszkę wynika, że jej siostra wezwała policję w okolicach Rabki, kiedy autobus zaczął się dymić. "Policja wprawdzie znalazła kilka usterek, ale zezwoliła autokarowi na kontynuowanie jazdy" - pisze internautka.
Policja: kierowca usunął usterkę
Jak mówił w rozmowie z naszą redakcją Roman Wolski z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu, policjanci sprawdzali stan techniczny pojazdu w godzinach 14-16. "Kierowca na miejscu usunął usterkę, a funkcjonariusze jeszcze przez 30 minut sprawdzali autokar przy włączonym silniku. Policjanci uznali, że stan techniczny pozwala na dalszą podróż" - tłumaczył rzecznik.
Dwa przeglądy przed wyjazdem
Wycieczkę do Turcji zorganizowało biuro podróży Filiz Tour, a za przewóz odpowiedzialna była firma Tania Travel. Redakcji Kontaktu 24 udało się skontaktować z Bartłomiejem Buzą, pracownikiem zajmującym się sprawami technicznymi w firmie przewozowej. Buza twierdzi, że autobus był w pełni sprawny technicznie i nie miał usterek w dniu wyjazdu. "10 sierpnia pojazd miał przegląd w stacji okręgowej w Tarnowie, a 18 sierpnia przegląd przedwyjazdowy w Warszawie" - tłumaczy pracownik.
Ergun Basdemir, właściciel biura podróży Filiz Tour twierdzi, że w trakcie pożaru w autokarze została tylko jedna bluza i torebka jednej z pań z dokumentami. Według biura podróży, gdy na terenie Słowacji kierowca wyczuł zapach spalenizny, zjechał na pobocze i wyprosił wszystkich z autokaru. Wtedy turyści wyciągnęli większość bagaży z luku. Basdemir twierdzi, że do szpitala trafiły 3 osoby, ale wyszły z niego już następnego dnia.
Zwrócą im pieniądze
Turyści spędzili noc w pobliskich pensjonatach. W niedzielę podstawiono drugi autobus, którym pasażerowie mieli ruszyć w dalszą podróż do Turcji. Spośród około 40 turystów podróżujących autokarem, 10 zdecydowało się jednak wrócić do Polski busem przysłanym przez biuro podróży.
Biuro podróży zapewnia, że wszystkim 10 osobom zostaną zwrócone pieniądze za wycieczkę. Obiecuje również, że turyści, którzy stracili swój bagaż w pożarze, dostaną finansową rekompensatę. "Wykupiliśmy najwyższe ubezpieczenie" - zapewnia Basdemir.
Na razie nie wiadomo, w jaki sposób doszło do samozapłonu autokaru. Na miejsce pożaru pojechali rzeczoznawcy i dopiero po ich ekspertyzie będzie można mówić o przyczynach pojawienia się ognia.
Autor: aj//tka