Po sobotnim finale Ligi Mistrzów świętowania na ulicach Barcelony nie było końca. Już po ostatnim gwizdku kibice, którzy nie wybrali się do Berlina, wyszli na ulice, a w niedzielę radosny korowód wyruszył w miasto wraz z głównymi bohaterami, piłkarzami FC Barcelony. W stolicy Katalonii był Reporter 24, zakret81.
Na berlińskim Olympiastadion w sobotni wieczór FC Barcelona po golach Ivana Rakiticia, Luisa Suareza i Neymara pokonała 3:1 Juventus Turyn. Honorową bramkę dla Starej Damy zdobył Alvaro Morata.
Dla Dumy Katalonii był to piąty w historii klubu triumf w Lidze Mistrzów. Nic zatem dziwnego, że na ulice Barcelony wyszły tłumy kibiców, których ogarnął szał radości. Tym bardziej, że wygrana w Champions League była ukoronowaniem świetnego sezonu Blaugrany, która wcześniej sięgnęła po mistrzostwo oraz puchar Hiszpanii.
"Cała Barcelona wyległa na ulice"
Ciąg dalszy celebrowania sukcesu drużyny z Camp Nou nastąpił w niedzielę, kiedy bohaterowie zjechali do domu. Zwycięska ekipa na czele z Leo Messim i Luisem Suarezem przejechała odkrytym autobusem przez miasto. Na ich trasie znalazły się główne ulice miasta: Plaça de Catalunya czy Passeig de Gracia. "Mieszkańcy Katalonii zgotowali im gorące powitanie. Wydawać by się mogło, że cała Barcelona wyległa na ulice powitać swoich bohaterów" - opisywał obecny w Barcelonie Reporter 24, zakret81.
Znowu stało się jasne, że stolica Katalonii spać nie zamierza. "Kolumna była wielokrotnie zatrzymywana przez fanów Barcy" - relacjonował autor fotorelacji. Wielu fanów drużyny chciało jak najdłużej nacieszyć się obecnością swoich idoli. Zakret81 podkreślił, że przez to cała impreza znacznie się wydłużyła.
"Wessany w kulturę i obyczaje"
Reporter 24 w Hiszpanii mieszka od 2007 roku, z czego od niespełna roku właśnie w Barcelonie. Jak przyznał, "trudno nie być fanem drużyny, która osiąga takie sukcesy". "Mieszkając w Barcelonie po pewnym czasie zostaje się wessanym w kulturę i obyczaje. Nie da się tego uniknąć. Barcelona posiada swoją magię i przyciąga do siebie" - napisał na Kontakt 24.
Autor: popi/aw