Krzyki, panika i ludzie uciekający w popłochu, to obrazy, które widzimy na filmie nadesłanym na Kontakt 24. Nagranie powstało chwilę po zamachach na lotnisku Ataturka w Stambule, gdzie zginęło 41 osób. Reporter 24 Łukasz był wśród uciekających. - Byłem 100 metrów od miejsca wybuchu. Widziałem zakrwawioną dziewczynkę - relacjonuje.
Do zamachów doszło we wtorek wieczorem. Nie jest jeszcze znany dokładny przebieg zdarzeń.
Według wstępnych ustaleń, trzech zamachowców przyjechało na lotnisko Ataturka taksówką. Dwóch zamachowców wysadziło się w powietrze przed punktem kontrolnym usytuowanym przed wejściem do terminalu. Trzeci zdetonował ładunek na parkingu w pobliżu lotniska.
Dramatyczna ucieczka
- Byliśmy na kontroli paszportowej i poszliśmy odebrać nas bagaż, bo był z nim jakiś problem. Wtedy usłyszeliśmy wybuch, ale początkowo niewiele było widać. Poleciał tylko kurz z sufitu - relacjonuje Łukasz. - Potem zorientowaliśmy się, że do tego doszło jakieś sto metrów od nas i gdybyśmy nie poszli po bagaż, to bylibyśmy w miejscu wybuchu - dodaje autor nagrania. Wtedy ludzie zaczęli uciekać, co widać na filmie Reportera 24.
On sam znalazł się w strefie kontroli celnej, ponieważ miał już za sobą kontrolę paszportową. - Spędziliśmy tam jakieś trzy godziny i nas wypuścili. Widziałem kilka rannych osób, między innymi zakrwawioną dziewczynkę. W końcu zostaliśmy wypuszczeni z lotniska - dopowiada.
Nie żyje 41 osób
Dziś znów przebywa na lotnisku w Stambule i czeka na wylot. - Przypomniały mi się zamachy w Brukseli, gdzie lotnisko zostało zamknięte. Tutaj lotnisko jest większe, ale funkcjonuje - kończy Reporter 24. Dotychczas nikt nie przyznał się do ataków na największym lotnisku w Turcji. Według premiera Turcji za zamachem stoi tzw. Państwo Islamskie. 41 osób zginęło, a blisko 150 zostało rannych. Polski MSZ nadal sprawdza, czy wśród poszkodowanych są Polacy.
Autor: sc/popi