250 turystów, którzy przez 24 godziny oczekiwali w Meksyku na wylot dreamlinera do Polski, są już w kraju. Barbara Pijanowska-Kuras z biura prasowego LOT-u zapewniła, że wylądowali w Warszawie planowo, czyli o 10.30. Boeing 787 był tym razem "uziemiony" przez wyłączenie kontrolki jednego z systemów związanych z układem paliwowym. "Trzeba było do samolotu sprowadzić część z Nowego Jorku. To standardowa procedura" - tłumaczyła Pijanowska-Kuras.
"Turyści wylądowali w Warszawie ok. godz. 10.30" - zapewniła w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Pijanowska-Kuras.
Rejs z Cancun do Warszawy wg planu miał odbyć się w sobotę, pojawił się jednak problem. Jak wyjaśniła rzeczniczka, wyłączyła się sygnalizacja jednego z systemów związanych z układem paliwowym. "Zgodnie ze standardowymi procedurami technicznymi wymaga to przeglądu" - powiedziała.
W związku z problemem wystąpiła konieczność sprowadzenia jednego z elementów potrzebnych do przeglądu z Nowego Jorku. Rzeczniczka LOT-u tłumaczyła, że wszystko mogłoby odbyć się szybciej, jednak biura lotniska w Cancun nie pracują w sobotę.
"Koczowanie" i dezinformacja
Ostatecznie dreamlinerowi udało się wystartować, jednak do naszej redakcji doszły sygnały od zaniepokojonych pasażerów, którzy pisali, że na lotnisku nie zostali odpowiednio poinformowani o problemach samolotu i czasie oczekiwania.
"Turyści koczowali kilka godzin na lotnisku bez jakiejkolwiek informacji" - napisała do naszej redakcji turystka @Ela.
Autor: ap, aolsz/map,aw