Karetka na sygnale przyjechała do mężczyzny, który - jak się wydawało mieszkańcom ulicy Palacza w Poznaniu - zginął pod kołami samochodu. Okazało się jednak, że pojazd zaparkowany obok Parafii pod Wezwaniem Chrystusa Sługi to zachęta do rekolekcji, a postać do złudzenia przypominająca nieżywego człowieka to... manekin. O sprawie poinformował nas @Karol.
O zwłokach leżących pod samochodem osobowym pogotowie poinformowali zaniepokojeni mieszkańcy osiedla. Zawiadomili także policjantów. Bezwładne ciało przestraszyło ludzi, którzy zanim podeszli do pojazdu, zdecydowali się ściągnąć pomoc. Nie zauważyli napisu wewnątrz Fiata: "A może Twoja dusza potrzebuje remontu. Wielki Post" i skrzynki z narzędziami ułożonej koło manekina.
Pod kościół przyjechała karetka na sygnale, a także policyjny radiowóz. Jak relacjonował Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, ksiądz wyszedł do policjantów. Po rozmowie z mundurowymi obiecał usunąć niezrozumiały projekt. Próbowaliśmy skontaktować się z księdzem i zapytać o cel takiej instalacji. Nie udało się nam jednak dodzwonić.
"Po co to było?"
Andrzej Borowiak pytany o komentarz do sytuacji stwierdził krótko: "Jeżeli ksiądz chciał na siebie zwrócić uwagę, to miał genialny pomysł".
Witold Draber, dyrektor Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu nie rozumie, komu owa instalacja miała służyć. "Należałoby bardziej uważać z takimi pomysłami. Czasami zdarzają się symulacje, gdzie np. dziennikarze przy pomocy manekinów badają, jak zachowują się ludzie. Czy reagują. W tym przypadku jednak nie rozumiem komu to miało służyć' - powiedział Witold Draber. Dyrektor zaznaczył, że był to niepotrzebny wyjazd karetki.
Autor: ak//jaś