Jeden mężczyzna zginął na miejscu, a drugi został poszkodowany po tym, jak rozpędzeni wpłynęli w linę przeprawy promowej na Pilicy. Brat ofiary twierdzi, że nie mieli szans jej zauważyć. Prokuratura bada sprawę, ale dodaje, że przeprawa jest oznaczona, choć nie bez zastrzeżeń, a obaj mężczyźni byli pod wpływem alkoholu.
Krzysztof Pstrągowski, który poinformował nas o tragicznym wypadku, jest bratem mężczyzny, który zginął. Jak relacjonuje, około 19.30 płynęli we trzech skuterami wodnymi po rzece w Domaniewicach, k. Nowego Miasta nad Pilicą. W pewnym momencie dwaj mężczyźni wpłynęli na linę przeprawy promowej.
"Nie mieliśmy szans, żeby zobaczyć prom, bo widok zasłania duże drzewo" - mówi Pstrągowski. Na miejscu zginął jego brat, 47-letni mieszkaniec Radomia, a kolega został poturbowany. Jemu udało się wyhamować przed liną.
Mężczyzna ma duże zastrzeżenia co do oznakowania miejsca, i właśnie niewiedza o przeprawie promowej, jego zdaniem, doprowadziła do wypadku. "Nie ma żadnego ostrzeżenia ani informacji, że akurat w tym miejscu jest ta lina i prom" - skarży się.
Prokuratura ustali, czy oznakowanie było dobre
O oznakowanie przeprawy promowej zapytaliśmy Małgorzatę Chrabąszcz rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Radomiu. "Prokuratura Rejonowa w Grójcu, która prowadzi postępowanie, sprawdza okoliczności wypadku i ustali, czy miejsce jest prawidłowo oznaczone" - informuje.
Jak twierdzi, wczorajsze oględziny wykazały, że 200 m przed przeprawą promową znajduje się znak ostrzegawczy. "Jest też kawałek czerwonego materiału na linie" - mówi. Dodaje, że zazwyczaj tych kawałków jest kilka, ale często są zrywane przez kajakarzy pływających po rzece.
Dwaj pod wpływem alkoholu
Rzecznik twierdzi, że sygnał o wypadku dotarł do prokuratora po godzinie 22. "Na miejscu był lekarz, który stwierdził zgon mężczyzny na skutek utonięcia" - mówi. Okazało się, że zmarły był pod wpływem alkoholu, miał około 0,6 promila. "Szczegóły zgonu potwierdzi sekcja zwłok" - dodaje rzecznik.
Jak przekazała, pod wpływem alkoholu był również mężczyzna, który został poturbowany. "Trzeci z nich, który wyhamował przed liną był trzeźwy" - mówi Chrabąszcz.
Sprawdzone będzie również to, czy mężczyźni mieli prawo pływać skuterami wodnymi w tym miejscu, bo jak tłumaczy rzecznik, przez kilka miesięcy obowiązuje tam strefa ciszy.
"Wszystkie okoliczności wypadku bada w tym momencie prokuratura. Postępowanie prowadzone jest pod kątem wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym" - podsumowuje prokurator.
Autor: aj/rs