"Co kilka godzin ktoś tam umiera z braku wody i jedzenia" - tak Reporter 24 seafarer opisuje dramatyczną sytuację libijskich uchodźców. Mowa o ponad 300-osobowej grupie uciekinierów, którzy dryfują na zepsutej łodzi po Morzu Śródziemnym. Jak relacjonuje Polak, takich łodzi u wybrzeży Libii jest wiele, a stłoczeni na nich ludzie nie mają jedzenia, wody pitnej ani jakiejkolwiek pomocy ze strony organizacji międzynarodowych.
Reporter 24 seafarer to polski marynarz, który pracuje na specjalistycznym statku u wybrzeży Libii. Już kilka tygodni temu informował nas o dramatycznej sytuacji libijskich uchodźców, którzy masowo drogą morską próbowali uciec do Europy przed reżimem Muammara Kaddafiego. CZYTAJ WIĘCEJ.
Jak wynika z relacji Polaka, wybrzeże Libii wciąż pełne jest łodzi, na których stłoczeni są ludzie uciekający z ogarniętego konfliktem kraju. "Około 50 mil morskich od wybrzeży Libii dryfuje jedna z takich łodzi z 350 osobami na pokładzie. Drugiego sierpnia znalazła się w rejonie pól naftowych na Morzu Śródziemnym" - pisze seafarer.
Umierają z głodu
Jak relacjonuje Reporter 24, ludzie przebywający na łodzi byli wycieńczeni, kilka dni wcześniej skończyły im się zapasy pożywienia. "Kiedy nasza motorówka się zbliżyła do dryfującej łodzi, jeden z uchodźców prawie skoczył jej pokład. Wyłowiliśmy go z wody i przewieźliśmy na nasz statek. Mężczyzna był w szoku i bardzo osłabiony" - pisze Polak.
Uratowany Libijczyk wytłumaczył pracownikom statku, że łódź z uchodźcami ma problem z silnikiem. "Co kilka godzin ktoś tam umiera z braku wody i jedzenia" - alarmuje seafarer.
Organizacje zawodzą
Jeszcze tego samego dnia na statek, na którym przebywa Reporter 24, próbowały się dostać kolejne osoby z uszkodzonej łodzi. "W godzinach popołudniowych w naszą stronę zaczęły płynąć kolejne osoby. Niektóre z nich z braku sił tonęły" - opisuje Reporter 24. "Z naszego statku zostały spuściliśmy dwie tratwy ratunkowe" - dodaje.
Seafarer nie ukrywa braku zrozumienia dla obojętności, z jaką podchodzą do sprawy uchodźców organizacje międzynarodowe. "Kapitan poinformował wszystkie możliwe organizacje, a do tej pory nikt się nie pojawił na horyzoncie, żeby pomóc tym ludziom!" - bulwersuje się Reporter 24.
Pokojowe rozwiązania konfliktu?
Od połowy lutego, czyli od czasu wybuchu rewolty, w Libii zginęły tysiące osób, a setki tysięcy uciekły ze swoich miejsc zamieszkania. Pod koniec czerwca MTK wydał nakazy aresztowania prezydenta Kaddafiego, jego syna Saifa al-Islama i szefa wywiadu libijskiego Abdullaha al-Senussiego, zarzucając im zbrodnie przeciwko ludzkości. Zdaniem prokuratorów, ponoszą oni odpowiedzialność za ofiary śmiertelne wśród cywilnych demonstrantów, którzy powstali w lutym przeciwko 41-letnim rządom Kaddafiego.
W obliczu przedłużającego się konfliktu Zachód, który wcześniej podjął operację powietrzną mającą na celu ochronę ludności cywilnej, zaczął skłaniać się do szukania drogi pokojowego rozwiązania konfliktu. Pośrednictwo w rozmowach zaproponowała Unia Afrykańska.
W ubiegłą środę Francja oświadczyła, że Kaddafi może pozostać w Libii, jeśli odda władzę. Natomiast rząd USA stoi na stanowisku, że Kaddafi musi odejść, ale to naród libijski zadecyduje, czy będzie mógł pozostać w kraju.
Autor: aj//ja